Cześć!
Jak po weekendzie? Kto mnie czyta regularnie ten wie, że ten weekend był chyba najcięższym w mojej 'karierze' na studiach. Miałam 4 egzaminy, prace do oddania i ogólnie nie było wesoło.. Za 3 egzaminy jestem pewna, że poszło super, z tym jednym się waham. Koniec końców niesamowicie się cieszę, że w końcu dziś mogę spokojnie odetchnąć, a 'zależność częstotliwości rezonansowej rezonatora kwarcowego od temperatury' będzie mi się śniła po nocach jak nic.
Dziś przychodzę z dość kontrowersyjnym tematem, którym być może znowu wywołam burzę jak pisząc
tego posta, ale trudno, zaryzykuje. W końcu blog to moje miejsce, w którym mogę publikować to, o czym chcę Wam powiedzieć.
Pamiętam początki bloga. Nie mogłam się doczekać, kiedy kolejna osoba dołączy do mojego bloga. Pamiętam radość z pierwszej dziesiątki, setki.. Szczerze? Do 100 osoby znałam wszystkie blogi, które mnie obserwują bo...automatycznie dodawałam je do obserwowanych. Traktowałam to jako w pewnym sensie 'wdzięczność' za to, że ktoś zdecydował się ze mną być. Później zaczęłam weryfikować blogi i odrzucałam te, które nie są związane z kosmetykami i kosmetycznym światem. (Żeby było jasne- odrzucałam w sensie, że ja ich nie dodawałam do obserwowanych co nie oznacza, że ich treść, szata graficzna, czy autor nie pasowali mi). I tak sobie zbierałam tych obserwatorów, organizowałam rozdania. Wcale nie dużo jak na prawie 3 lata blogowania. ile ich tu było na blogu? 4-5? Więcej zabaw odbywało się na fb. Nie wiem, jakoś wydaje mi się, że tam kontakt jest szybszy? Że więcej osób, które nie mają jakichś nowości kosmetycznych pojawia się tam, a nie tu? Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście nie obyło się bez kwasów, jak np. zarzucenie mi, że wysłałam stary produkt, chociaż przed organizacją rozdania opublikowałam film, w którym wyraźnie powiedziałam co i czy w ogóle było używane. Albo druga słynna akcja, w której Pani, która wygrała rozdanie na fb, usunęła baner konkursowy po zakończeniu rozdania, a ktoś mi zarzucił, że ona go w ogóle nie udostępniła. Podcięło mi to skrzydła, nie powiem. Byłam zła i smutna że nie dość, że chcę komuś coś dać, sprawić mu radość, to jeszcze pojawiają się jakieś niedomówienia i problemy. Nie oszukujmy się, blogerki nie mają 99% swoich zapasów kosmetycznych ze współprac. Tak naprawdę na początku wszystko kupowałam sobie i Wam SAMA! Za własne pieniądze, tj. jeszcze wtedy za pieniądze rodziców. I tak się czasem zastanawiałam, ile Was tu jest z rozdań, a ile dlatego, że lubicie mnie czytać? Nie wiem, nie sprawdzę tego bo jak? Nie prowadzę listy 'czarnych kont', czyli takich, które biorą udział w konkursach, a po ich zakończeniu uciekają. Nie chcę nikogo trzymać na siłę. Po co? Po co mam kogoś szantażować, że jak ucieknie, to już nie może wrócić? Nie powiem, pisałam tak kiedyś, ale stwierdziłam, że to mało poważne i przestałam. Chyba lepiej, że ten, kto i tak mnie nie czyta sobie poszedł niż myśl, że mam już obserwatorów 'milijon', ale tak naprawdę oni mają mnie gdzieś, bo są tu dla konkursów. Nie rozumiem więc oburzenia niektórych, że znikną konta fikcyjne, nie prowadzone. Rozumiem, że ktoś powiadamia swoich followersów z innych obserwujących kont, że być może jego blog zniknie u tej osoby, ale dla mnie to tylko informacja. Szacunek do czytelnika i powiadomienie go, że jeżeli ma ochotę czytać jego bloga, to musi obserwować go w inny sposób. Nie rozumiem tej paniki, że ubyło mi tyle czy tyle obserwatorów. Skoro te konta i tak nie były aktywne, to po co mi liczba fikcyjna? Ja też miałam coś ponad 860 followersów, a teraz nie całe 850 i co? Czy to na mnie jakoś wpłynęło? Nie, bo gdyby nie to, że napisaliście, że coś nie tak, to w życiu bym się nie zorientowała! Czy większość z nas jest aż tak nastawiona na współprace, że woli mieć 'martwe' konta po to, żeby potencjalny pracodawca widział, że czyta mnie nie wiadomo ile osób, a tak naprawdę na mojego bloga wejdzie połowa z nich? Co się stało z blogosferą? Czy większość nowych blogów jest nastawione tylko na zysk? Powtarzałam i powtarzam to sto razy- blog to nie tylko kosmetyki, zarobek i 'fejm' jeżeli uda Ci się wybić. Blog to ciężka praca. Nie wiecie nawet ile czasem czasu kosztuje przygotowanie posta, zrobienie zdjęć, obróbka i publikacja. Ja też kiedyś myślałam, że: ' a co to takiego cyknąć 5 zdjęć, napisać plusy i minusy i dostać coś nowego'. Owszem, myślałam w czasach, kiedy blogi nie były jeszcze popularne tak jak teraz, kiedy nie było ich tyle. Jak ja zaczynałam przygodę, to blogów było już dużo- fakt, ale teraz jest MASA! Teraz żeby być zauważonym nie wystarczy 'cyknąć' kilka fotek i napisać byle co. Kobiety to estetki. Lubią oglądać ładne zdjęcia, czytać treściwe artykuły dlatego bloger, musi naprawdę sporo poświęcić, żeby utrzymać czytelnika przy sobie, ale nie takim kosztem. Nie kosztem paniki z powodu zniknięcia martwych kont...
A jak Wy się na to zapatrujecie?
Lepiej więcej nieaktywnych?
Czy mniej aktywnych?
I taką optymistyczną fotką zostawiam Was z tą refleksją.
Postaram się odpowiedzieć na Wasze komentarze pod tym postem, choć ostatnio rzadko to robiłam.