Wielka promocja w Naturze! Tym razem radzę, co warto kupić z PIERRE RENE!:)

Wielka promocja w Naturze! Tym razem radzę, co warto kupić z PIERRE RENE!:)

Witajcie kochani:)
Jakie macie plany na weekend?:) Ja jutro mam egzamin z angielskiego (swoją drogą jest tu ktoś, kto zdaje egzamin TOEIC?),  a potem wracam do pracy. Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się zahaczyć o promocję w Naturze, bo jutro,pojutrze i w poniedziałek możecie upolować produkty z Pierre Rene przecenione o -40%!! Gotowi? To zaczynamy!:)






Jeżeli ktoś jest ze mną od dawna to wie, że ten podkład przewijał się u mnie naprawdę sporo razy. Korzystałam z niego przez dobry rok jak nie lepiej! Kupiłam go w sumie po pozytywnych recenzjach 'Zmalowanej' i powiem Wam, że absolutnie nie żałuj! Podkład zamknięty jest w szklanej, eleganckiej buteleczce. Posiada pompkę, która się nie zacina i pozwala nam wydobyć odpowiednią ilość produktu. Ma bardzo dobre krycie i jest naprawdę bardzo wydajny! Jeżeli chcecie dowiedzieć się o nim więcej, to koniecznie musicie zajrzeć tutaj i tu.

CENA: 28zł/30 ml. 




Mam słabość do tych cienie, bo właśnie z ich użyciem pokazałam Wam pierwszy makijaż na blogu:). Oczywiście nie dlatego się tu znalazły, ale dla mnie są fenomenalne! Uwielbiam ich pigmentację i trwałość. Prawie w ogóle się nie osypują i często można znaleźć je na promocji. Żałuję tylko, że nie mają okrągłego kształtu, ale przecież taki minus, to nie minus:). Do wyboru macie naprawdę masę kolorów i założę się, że każda znajdzie coś dla siebie. Pisałam Wam o nich tu.

CENA: 10zł/1,5g.



Kiedyś, w sumie jeszcze nie tak dawno temu, miałam straszny kompleks na punkcie moich paznokci. Po prostu, wydawało mi się, że one w ogóle nie chcą rosnąć. Nie oszukujmy się- każda z nas marzy o pięknych paznokciach. Pamiętam, jak kiedyś wymalowałam paznokcie cukierkowym lakierem z tej firmy. Moja mama jak je zobaczyła to stwierdziła, że niesamowicie wydłużają mi paznokcie:D. Od tej pory tak polubiłam ten lakier, że nie macie pojęcia;). Właśnie za to złudzenie optyczne, które powodowało, że paznokcie naprawdę wyglądały lepiej. Oprócz tego lakier bardzo dobrze się trzyma na płytce i super kryje.
CENA: 6,50zł/8ml.
 Pamiętacie kiedyś taki szał na 'piaski'? Mieli wszyscy, więc musiałam mieć i ja. Oczywiście wybór padł na PR. Dlaczego? Bo miał duuużą pojemność. Potem przewijały się inne lakiery piaskowe, ale tak dobrego jak właśnie z PR nie miałam nigdy. Uważam, że inne lakiery też są godne polecenia. Trafiłam na czerń, która kryje praktycznie po 1 warstwie i nie barwi płytki. Czego chcieć więcej?:)
CENA: 5zł/11ml!!
A Wy co możecie polecić mi z Pierre Rene?:)
Pamiętam jeszcze super Cienie z Miyo, ale nie mogę ich znaleźć. Zostały wycofane? Nie orientujecie się?
*Wszystkie zdjęcia pochodzą z tej strony.  
OOTD Święta/Impreza

OOTD Święta/Impreza

Witajcie;)
Dziś zapraszam Was szybciutko na nowy filmik w którym prezentuję, w co byłam ubrana na święta:). Mam nadzieję, że Wam się spodoba:) Śledźcie też mojego fanpage'a, bo już wkrótce ukaże się tam fajne rozdanie:)




Jeden miesiąc=jeden blog! Sprawdź, kogo polecam tym razem:)

Jeden miesiąc=jeden blog! Sprawdź, kogo polecam tym razem:)

Witajcie;)
Tradycji musi stać się za dość. Pod koniec miesiąca przychodzę do Was z moim ulubionym blogiem, który MUSI znaleźć się na mojej Topowej liście. Jeżeli jesteście ciekawi czyj blog mam na myśli, koniecznie musicie przeczytać tego posta:)


Wiecie jak to jest w blogosferze. Są blogi, które odwiedzasz bo lubisz właścicielkę, są blogi, które czytasz, bo treść w nich zawarta jest interesująca i są blogi, na które wchodzisz, bo kochasz w nich absolutnie WSZYSTKO. Takim blogiem jest blog Arcy Joko.


Uwielbiam ją. Po prostu za całokształt. Kocham jej sposób pisania. Lekki, ciekawy, dopasowany do każdego czytelnika. Szata graficzna bloga idealnie pasuje do autorki. Wszystko jest przejrzyste, czytelne. Nie ma bałaganu. Najbardziej podoba mi się fakt, że wymyśla nowe serie na blogu i konsekwentnie je realizuje. Możemy spotkać tam 'Podróż przez Jokolandię', czy 'Celebruj Chwilę'. Joko stara się czytać całą notkę na blogu i skomentować ją na 100%. Nie doświadczysz od niej komentarza w stylu:'Super, też to miałam'. Skupia się na tym co czyta i chce dać do zrozumienia autorowi posta, że przeczytała całą notkę, a nie tylko wybiórczo.  Właścicielka kojarzy mi się od samego początku z Pocahontas ( to komplement żeby nie było:)). Ma bardzo orientalną urodę, jest po prostu piękną kobietą. Myśląc 'Joko', widzę azteckie wzory, egzotyczne kraje.  Mimo tego, że współpracowała i współpracuje z kilkoma firmami jestem przekonana, że jej opinie są szczere niezależnie od tego, czy testowany produkt kosztuje 4 zł czy 40zł. Chętnie coś doradzi, pomoże. Powiem Wam, że gdyby w blogosferze było więcej takich blogerów jak ona, to ten wirtualny świat byłby o wiele piękniejszy:)

Jeżeli chcecie odwiedzić Joko to zapraszam!:)
Blog 


Znacie bloga Marysi?:)

WIELKA promocja w NATURZE!! Zakochana radzi co kupić :)

WIELKA promocja w NATURZE!! Zakochana radzi co kupić :)

Hello:)
Wtoreczek już nie?:) Też u Was się stopił śnieg i zostało to wstrętne błoto?! Jeju, nie cierpię tego okresu przejściowego. Buty przemoczone, na zimowe ubrania za ciepło, na jesienne za zimno! Niech będzie albo zima, albo wiosna:)

Dzisiaj przychodzę do Was z wiadomością o wielkiej promocji w Naturze. Postaram się też doradzić, co warto kupić :) Gotowi?:) Co jakiś czas podsumujemy sobie jedną markę :) 3...2...1...START:)




Jeszcze dziś i jutro mamy promocję na markę Prestige, ale niestety nie miałam żadnego produktu, więc nic nie mogę polecić. Postanowiłam więc powiedzieć Wam, co warto upolować pojutrze i w piątek. Produktu My secret znam od bardzo dawna. Miałam wiele produktów, które sprawdziły się u mnie w 100%, albo nie sprawdziły się wcale. Nie będę dziś mówić o złych rzeczach, poczekam z tym do jutra:) Absolutnymi hitami okazały się:


CIENIE DO POWIEK

Miałam zarówno te perłowe jak i matowe. Powiem Wam, że są one dla mnie bezkonkurencyjne. Bardzo dobrze napigmentowane, nie osypują się, idealnie blendują..Na początku nie byłam przekonana do nich, bo pomyślałam sobie: "Jak może być coś fajnego za 7-9 zł?'' Okazało się, że może być i jest. Nie mogę się doczekać, aż w końcu się zmobilizuję, kupię paletę magnetyczną i powkładam tam wszystkie moje 'sekretne' smaczki:)
CENA: ok. 7-10 zł, w zależności od rodzaju cienia.



LAKIERY DO PAZNOKCI

Długo używam hybryd, ale przed szałem na nie stosowałam normalne lakiery. Te z MS sprawdzały się u mnie idealnie! Spokojnie wytrzymywały na paznokciach do 4 dni bez żadnej bazy i topów. Cena też nie jest wygórowana, bo to około 6 zł za buteleczkę. Wybór kolorów? NIEOGRANICZONY!
CENA: ok. 7 zł




TUSZE DO RZĘS

Moje rzęsy są kapryśne i to bardzo. Serio, rzadko trafię na produkt, który dobrze się u mnie sprawdzi. Kiedyś przez przypadek kupiłam ten tusz i wiecie co? Przepadłam! Kocham w nim to, jak idealnie potrafi rozdzielić nawet najmniejszą rzęskę;)
CENA: ok. 12 zł.


*Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony: klik


A Wy co możecie mi polecić z firmy My secret?:)
Internetowe znajomości blogowe? Koniecznie przeczytaj ten post!

Internetowe znajomości blogowe? Koniecznie przeczytaj ten post!

Witajcie;)
Piąteczek co nie?:) Ja mam jeszcze 2 ostatnie egzaminy jutro ( btw. jeden o 20.00!!), a w niedzielę jadę do babci:). Jakie macie plany? Mam nadzieję, że nikt nie zapomniał o życzeniach!?
Dziś przychodzę do Was z postem, który naprawdę powinna każda z Was przeczytać. 
Jak wiecie, albo i nie wiecie 9.02 obchodzę urodziny. Wiadomo, jak każdy nie mogę się doczekać prezentów:) Wiem, mam 23 lata prawie, a zachowuje się jak 3 letnie dziecko. Trudno, taka już jestem i nic na to nie poradzę. Oczywiście datę swoich urodzin pamiętam, bo dziwne, żebym zapomniała. Daty urodzin bliskich? Okeeeej... Najbliższej rodziny jak najbardziej, im dalej tym gorzej. Ale żeby datę obcej kompletnie dla mnie osoby? No waaaayyy... Nie ma szans. 
22.01.2016. Dzień jak codzień. Od rana pranie, sprzątanie i gotowanie. W międzyczasie postanowiłam sobie wymalować pazurki, bo jednak trzeba jakoś wyglądać. Pukanie do drzwi. Myślę sobie: 'Jak to znowu Pan od zakładania drzwi antywłamaniowych to wybrudzę dziada tym mokrym lakierem'. Jako że jestem sama w domu, idę otworzyć. Patrzę- listonosz z wieeeelką kopertą. Myślę sobie, przecież nic nie zamawiałam! Czekam na paczkę współpracową, ale to jeszcze nie teraz. Czytam adres na kopercie i śmieje mi się dziób :) To przesyłka od Kamili! Ok, wiedziałam, że dostanę od niej paczkę, bo udało jej się wygrać dla siebie i przyjaciółki personalizowaną szminkę z Loreal, ale ta koperta wydała mi się stanowczo za duża jak na tak mały produkt. Otworzyłam i się rozkleiłam-serio. 



Dostałam kartkę z życzeniami. Własnoręcznie wykonaną z moją (z moją mam nadzieję, bo babeczka sexy wygląda:D) podobizną:D. 2 próbki produktów, których jeszcze nie miałam okazji testować i lakier do paznokci :). Swoją drogą, gdyby listonosz przyszedł 5 min. wcześniej, gościł by już u mnie na paznokciach :D.





Zapomniałam jeszcze o tasiemkach do zdobień na paznokciach! Kamila jest dla mnie niekwestionowanym autorytetem w kwestii zdobienia :D. Obiecuję, że będę ćwiczyć solidnie żeby chociaż jedno zdobienie wykonać tak perfekcyjnie jak Ty :)


Ale co mnie najbardziej wzruszyło? MÓJ PORTRET! Widziałam go wcześniej na necie, ale wiecie, to nie to samo co w realu. Jak go trzymałam w rękach to naprawdę byłam w szoku! Jak ktoś może mnie tak odwzorować?! No nie realne! Kamila inspirowała się tym zdjęciem. No przyznajcie sami, że naprawdę jest mega zdolna!



No i oczywiście zapomniałam o tym, co miało być głównym powodem przesyłki, a mianowicie pomadki z L'oreal;)



KAMILKO! JESZCZE RAZ SERDECZNIE CI DZIĘKUJĘ! SPRAWIŁAŚ MI NAPRAWDĘ WIELKĄ RADOŚĆ!!! <3

Muszę przyznać, że to już druga taka niespodzianka w moim 'blogowym' życiu:). Rok temu dostałam też niespodziankę od Marleny. :*


Dostałyście kiedyś taki niespodziewany prezent?:)

Coś do twarzy dla nastolatek polecone przez NIE NASTOLATKĘ, ale sprawdzające się świetnie w ekstremalnych sytuacjach.

Coś do twarzy dla nastolatek polecone przez NIE NASTOLATKĘ, ale sprawdzające się świetnie w ekstremalnych sytuacjach.

Witajcie;)
U Was też tak pięknie sypie? Jeju powiem Wam, że rzadko się jaram śniegiem, ale dziś jakoś wyjątkowo się cieszę. Jak wstałam rano i zobaczyłam jak pięknie prószy, to byłam przeszczęśliwa! Co prawda, nie wsiądę na tej pogodzie za kierownicę, ale zza okna bezpiecznie popatrzyć zawsze można :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją produktu, którego (jak twierdzi mój chłopak) nie powinnam używać:). Jeżeli jesteście ciekawi o czym mowa i jak ten produkt sprawdza się u mnie, koniecznie musicie przejść do dalszej części posta.



Jak wiecie, mam już faworyta i niekwestionowany ideał jeżeli chodzi o pianki do twarzy. Mowa tu oczywiście o Clean & Clear. Niestety, wydaje mi się, że pianka została wycofana i nigdzie nie mogę jej znaleźć. Troszkę mi przykro bo powiem Wam, że ta pianka była dla mnie naprawdę numerem 1. Trudno, nie mogłam znaleźć tej, więc postanowiłam poszukać innej. Nie wiem jak u Was, ale w sklepach, które są w mojej okolicy (Natura, Rossmann, Kosmyk, Koliber) nie mogę znaleźć żadnych pianek! Serio! Jedna raz mi się przytrafiła z Nivea (która nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że wysusza), jedna z wtedy z C&C no i teraz ta, z Under Twenty. Do tej pory nic nie miałam z tej firmy, bo jak wiecie 'Under' to ja już dawno nie jestem, ale z 'braku laku..' jak to mówią kupiłam i mam. 
Pianka zamknięta jest w plastikowym, kolorowym opakowaniu. Jak dla mnie szata graficzna jest typowa dla nastolatek. Kolory, kolory, dużo informacji i wszystko naraz. Czy mi się podoba? Pewnie :D. Nie mam 60 lat i mimo wszystko lubię jak jest wszystkiego pełno. Na opakowaniu znajdziemy informacje o nazwie produktu, firmie, informacje od producenta, skład oraz QR kod, który tak naprawdę nie wiem po co i do czego służy;)



Do czego służy mi pianka do mycia twarzy? Of kors do mycia twarzy. Jest jednym z etapów mojego wieczornego makijażu. Moją wieczorną rutynę pokazywałam Wam tutaj, więc jak chcecie wiedzieć czego jeszcze używam, to zapraszam. Wracając do tematu. Zmycie twarzy pianką to dla mnie podstawa! Tylko twarzy, nie oczu :D. (Tak, zrobiłam raz ten błąd, nie pytajcie o nic więcej:)). Produkt ma przyjemny zapach. Na pewno nie arbuzowy jak zapewnia producent. Kojarzy mi się raczej z jakimś słodkim, ciężkim owocem. Zapach arbuza jest dla mnie bardziej orzeźwiający niż tej pianki. Mam straszny problem z moją cerą. Ciągle mnie wysypuje, mam przesuszoną skórę. Niestety, woda z chlorem robi swoje. Chyba zacznę myć twarz wodą przegotowaną, bo to co się mi dzieje na twarzy od września, to przechodzi wszelkie ludzie pojęcie. Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że pianka zrobiła mi krzywda czy nie zrobiła bo tak jak mówię. Początki z nią zbiegły się z przeprowadzką. W sumie odłożyłam ją na jakiś tydzień i wysypywało mnie dalej, więc to na 98% nie jest jej wina. 


Pianka jest mega puszysta. Jeden psik wystarczy do mycia całej twarzy. Co najlepsze,  C&C nakładało się na wilgotną twarz, a tą aplikuje się na suchą potem dopiero mocząc. Co ją odróżnia od C&C? Na pewno jest dużo mniej wydajna. C&C miałam nawet na 6(!) miesięcy, gdzie ta starcza mi na 2 miesiące max. Nie wysusza mnie, ale też nie nawilża. Jestem z niej zadowolona i mimo wszystko ją kupię, no chyba, że polecicie mi coś innego:).

Jak myślicie, czy osoba nie 'under twenty' może używac tych produktów :D?
Jaka jest Wasza ulubiona pianka?:)

Elegancja-Francja. Srebro, róż i piękny efekt:)

Elegancja-Francja. Srebro, róż i piękny efekt:)

Witajcie;)
Jak Wam mija wtorek?:) Lepsze to niż poniedziałek, ale szkoda, że nie piątek:) U mnie w sumie nic ciekawego się nie dzieje. Wczoraj do 1.00 obrabiałam filmiki na YT! Szaleństwo :) Mam chyba 5 czy 6 na zapas, to nie zostawię Was bez niczego. Dziś natomiast przyszłam do Was z notką o mojej ulubionej pomadce, która idealnie do mnie pasuje.


Chyba każda z nas, a przynajmniej większość zna firmę Loreal. Mają oni perełki, ale możemy też trafić na bubla. Bardzo się ucieszyłam, kiedy w paczce od firmy Kosmetyk Styl znalazłam te oto cudeńko. Wcześniej nie zdarzyło mi się używać pomadki tego producenta więc nie mogłam się doczekać, kiedy rozpocznę testy. Pomadka znajduje się w pięknym, srebrnym, bardzo eleganckim i połyskującym opakowaniu. Przyznam, że była to pierwsza rzecz na jaką zwróciłam uwagę. Lubię się otaczać pięknymi rzeczami i uwielbiam, kiedy wyciągam pomadkę w miejscu publicznym i ludzie zaglądają ukradkiem, co ładnego trzymam w dłoni:). Zamykana jest na klik. Na środku widnieje nazwa producenta. Posiadam szminkę już od dłuższego czasu i jak na razie (odpukać) nic się nie zdarło z opakowania. Na jego dnie możemy znaleźć informację o nazwie i numerze koloru jaki testujemy. Akurat mi trafił się numerek 6 Aphrodite Scarlet. Brzmi romantycznie prawda?:)


Kolor jest idealnie dobrany do mojej karnacji, układu ust i koloru włosów. Po prostu to jest ten róż, po który chętnie sięgnęłabym w sklepie. Na poczatku wydawał mi się zbyt ostry i neonowy. Mało tego, dopatrzyłam się w nim, nie wiem jakim cudem, jakichś małych drobinek, których nie cierpię. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca. Nie wiem skąd się mi to wzięło? Być może pod światłem szminka tak wygląda? Ciężko mi powiedzieć. Zapach jest delikatny i mało wyczuwalny. Praktycznie jak teraz piszę tą notkę, to nie mogę sobie przypomnieć tego zapachu mimo tego, że malowałam usta godzinę temu:)



Pomadka ma satynowe wykończenie. Czy mi to pasuje? Tak, jak najbardziej. 'Przejadłam' się już matami. Zresztą, nie lubię tego, że strasznie wysuszają mi usta. Mogę śmiało powiedzieć, że ta szminka nawilża je w minimalnym stopniu. Delikatnie podkreśla suche skórki, ale na chwilę obecną moje usta są w takim stanie, że nic im nie pomoże.. przy każdej pomadce jaką używam pojawia się ten sam problem. Niestety nie pomagają mi ani kremy ani nic. Na chwilę pomoże pomadka z Nivea, ale idę do pracy, jest sztuczne ogrzewanie i znowu to samo. Zresztą od dłuższego czasu jest okres grzewczy i mrozy na zewnątrz więc nic dziwnego, że usta cierpią.


Co było dla mnie największym zaskoczeniem? Kształt pomadki. Okrągły, minimalnie ścięty. Zazwyczaj jestem przyzwyczajona i Wy pewnie też, do ściętych aplikatorów. Nie wiem, czy w jakiś sposób wpływa to na aplikację produktu, ponieważ ja każdą pomadkę nakładam pędzelkiem. Niestety posiadam blizny po opryszczkach i muszę naprawdę uważać w trakcie malowania ust. Czasem nawet oglądając swoje filmiki złapię się na tym, że wydaje mi się, że pomalowałam idealnie usta, a z jednej albo drugiej strony przez blizny wygląda to tak, że zmieniłam ich naturalny kształt.. A mówiła mama:'Paulina zostaw, nie dłub tego:D'



Jeżeli chodzi o trwałość, to jest ona normalna. Wytrzymuje jakieś 2-3h? Zjada się równo. Po 2-3h, nie jest już taka intensywna, ale dalej widać, że coś mamy na ustach. 
Ogólnie bardzo jestem zadowolona z tego produktu i wiem, że na pewno bliżej postaram się poznać firmę Loreal:)
Miałam ją między innymi kręcąc ten filmik.



Jeżeli jesteście zainteresowani zakupem, odsyłam Was tutaj.


A jaka jest Twoja ulubiona pomadka?:)
Podaj odcień, producenta- lubię nowości!:)


Już za chwilę urodzinki, czyli KOSMETYCZNA, tylko dla mnie przeznaczona WISHLISTA;)

Już za chwilę urodzinki, czyli KOSMETYCZNA, tylko dla mnie przeznaczona WISHLISTA;)

Hej Wam :)
Jak weekend? U mnie pracujący. Wiecie co? NIGDY bym nie pomyślała, że tak strasznie będę się cieszyć ze śniegu!! Niby mieszkam w górach i powinniśmy mieć go pod dostatkiem, a tak naprawdę dopiero dziś rozpadało się na poważnie :). Nie mogę się doczekać, kiedy pójdę na zdjęcia;) Trochę ciężko z czasem, bo w tym tygodniu jestem popołudniami w pracy, ale damy jakoś radę :)

Nie wiem czy wiecie, ale za niedługo obchodzę urodzinki:) Dokładnie 9.02. Co prawda jeszcze nie okrągłe, ale chyba nic nie stoi na przeszkodzie żeby stworzyć listę rzeczy, którą chciałabym dostać. Na święta też pokazywałam Wam taką listę, ale tam też były rzeczy do domu i inne. Dzisiaj 100% rzeczy kosmetycznych, które chciałabym dostać :)



* Wszystkie zdjęcia znalazłam w sieci
1. Lokówka stożkowa- tak tak wiem, że to niszczy włosy, że nie nadaje się do wysokoporowatych, że loki można osiągnąć naturalnie, ale kurcze nie umiem:D. Nie wychodzi mi to, nie udaje się. Teoretycznie moje włosy się kręcą i założe się, że odpowiednia pielęgnacja sprawiłaby, że wyglądały by super, ale nie umiem ustawić tej pielęgnacji i nie znam nikogo, kto może mi w tym pomóc.

2. Paletka Zoeva- tyle dobrego o nich słyszałam, że ciągle się zastanawiam nad zamówieniem jednej dla siebie. Co prawda nie mam jeszcze jakiegoś wybranego połączenia kolorystycznego, ale chętnie bym sprawdziła, czy serio jest taka fajna jak wszyscy piszą.

3. Pędzle Zoeva- święta prawda, pędzli nigdy dość. Mam cały zestaw z Lancrone i z Hakuro, ale jeszcze brakuje mi paru misiowych z Zoeva:). Szczególnie przydałby mi się do pudru, bo mój strasznie gubi włosie, co denerwuje mnie niesamowicie;(

4. Zestaw do hybryd+ nowa lampa- co prawda mam swoją ulubioną firmę jeżeli chodzi o hybrydy, ale czemu nie otworzyć się na nowości?:) Co do lakierów nie ma problemu, gorzej z lampą, moja powoli już odchodzi na emeryturę :(

5. Kuferek- może niekoniecznie aż tak wielki i tak drogi, ale przydało by mi się coś, gdzie mogłabym trzymać swoje skarby ;) Tekturowe opakowania powoli ich nie mieszczą:)

A co znajduje się na Waszych Wishlistach?:)
Kto zgadnie, które urodziny obchodzę?:)
Najlepszy podkład ever, czyli jak przekonać się do nielubianego i czemu znowu dałam mu szansę?

Najlepszy podkład ever, czyli jak przekonać się do nielubianego i czemu znowu dałam mu szansę?

Witajcie;)
Piąteczek co nie?:) Ja jutro idę do pracy na 11h, w niedzielę na 8h, więc dla mnie pojęcie weekendu nie istnieje;) Nie narzekam, lubię swoją pracę :). Wróciłam z pracy, ugotowałam, posprzątałam..teraz porobię fotki i zaczynam kręcić :) Ciągle coś. Życie w biegu:) Ale nie o tym dzisiaj. Chciałam Wam przedstawić podkład, do którego nie mogłam się kiedyś przekonać, ale jak wypróbowałam go drugi raz to wiedziałam, że stał się on miłością mojego życia. Jeżeli jesteście ciekawi za co go tak kocham, to koniecznie musicie zostać ze mną:).



Firmę Maybelline chyba zna każda z nas. Odkąd pamiętam i odkąd zaczęłam swoja przygodę z makijażem ta firma przewija się ciągle w TV czy internecie. Ja spiekłam się na tym podkładzie dawno temu, kiedy jeszcze jako nastolatka postanowiłam sobie go właśnie kupić. Pani w drogerii poleciła mi najciemniejszy (!!) kolor, który jeszcze ciemniał w ciągu dnia i strasznie się zawiodłam na nim. Jakoś nie wracałam do niego. Miałam przygodę z Pierre Rene, potem z GG i nie było mi po drodze do niego. Jakoś w październiku (?) udało mi się nawiązać współpracę z drogerią internetową kosmetykstyl. Mówię o tym szczerze i pisze wprost- zobowiązałam się wykonać makijaż jesienny tymi kosmetykami+dodać filmik na YT+zrecenzować produkty. Filmik został dodany tu, kosmetyki powoli recenzuję, a na makijaż na pewno przyjdzie pora, tylko nie chcę robić czegoś na 'odwal się'. Nie lubię po prostu robić czegoś, kiedy nie mam na to czasu i nie dać 100% z siebie. Wracając, umówiłam się z firmą, że dostanę od nich kosmetyki, które będą dla mnie zaskoczeniem. Jak zobaczyłam ten puder, to się wystraszyłam trochę. Bałam się, że będzie powtórka z rozrywki i znowu nie sprawdzi się on tak jak powinien. Jak było tym razem?


Podkład zamknięty jest w miękkiej tubce. Szata graficzna jest prosta, bez zbędnych ozdób. Kilka podstawowych informacji o nazwie produktu, składzie, odcieniu oraz kilka informacji od producenta. Lubię produkty w tubce, ponieważ można je wycisnąć do końca ewentualnie przeciąć, żeby wydobyć resztki produktu. Podkład stoi 'na głowie'. Swobodnie spływa w dół przez cały czas. 


Posiadam odcień 03 light sand beige. Szczerze? Wielki szacun dla Pani , która kontaktuje się z blogerami. Po krótkim opisie mojej cery i jej odcieniu od razu wiedziała, jaki podkład będzie dla mnie idealny. Trafiła w 100%! Podkład nie zawiera różowych tonów, których nie cierpię... Nie podkreśla suchych skórek, których mam mnóstwo i nie wysusza. Mało tego, wydaje mi się, że podkład ma działanie nawilżające. Produkt delikatnie pachnie, nie jest to nachalny zapach i nie utrzymuje się długo na twarzy. Aplikuję go na olej śliwkowy i nic się z nim nie działa. Zazwyczaj nakładam go flat topem i spokojnie utrzymuje się nawet do 13h. Jedynym jego minusem jest to, że tak jak ja pracuje w pomieszczeniu klimatyzowanym, to po jakichś 4-5h lubi zbierać się w okolicy nosa, ale mała poprawka wystarczy i wszystko gra;)


Podkład ma bardzo, ale to bardzo lejącą konsystencję. Spływa ona z reki kiedy wyciśniemy produkt. Czy to jego wada? Nie. Mała 'plamka' wystarczy, żebym mogła pokryć całą twarz. Wydaje mi się, że własnie jego konsystencja sprawia, że jest on bardzo wydajny. Przy codziennym użytkowaniu starcza mi na ponad miesiąc, a wcale nie jest mega pojemny, bo ma 30 ml.



Jestem z niego naprawdę bardzo zadowolona i ani myśleć wracać do innego produktu. Mam nadzieję, że nie ulepszą składu ani nic nie zmienią, bo w obecnej wersji jest moim ideałem:)

Jeżeli jesteście zainteresowani, podkład możecie zakupić tutaj za naprawdę śmieszną cenę :) A dla kobiet, które potrzebują matu, polecam Affinimat:)

A Ty jakich produktów używasz?:)
Napisz w komentarzu swój ulubiony podkład, chętnie podyskutuję z Tobą o nim:)
Blogerka czy Vlogerka? Plusy i minusy obu 'zawodów'

Blogerka czy Vlogerka? Plusy i minusy obu 'zawodów'

Hej! 
Przeziębienie mnie złapało i trzyma jak nie wiem.. Kaszle, boli mnie głowa i gardło. Ogólnie średnio ciekawie jest. Nie cierpię, jak jestem chora. Zresztą... kto lubi?:) Może kiedyś lubiłam jak chodziłam do szkoły i mogłam sobie zrobić wolne, ale teraz zdecydowanie wolę być zdrowa;)
Dzisiaj przychodzę do Was z takim małym podsumowaniem i oceną, która praca czy tu, czy na kanale jest łatwiejsza. Jakie są plusy i minusy? Czemu więcej czasu poświęcam i jak to wygląda 'od kuchni'.



BLOG

Bloga założyłam kilka lat temu. Na początku prowadziłam go dosyć nieregularnie, ale potem jak się wciągnęłam, to totalnie i na maxa. Pierwsze zdjęcia, które były tu dodawane robiłam aparatem. Nie.. Nie był to żaden 'ajfon'. Zwykły aparat w telefonie. Nawet nie wiem za bardzo ile miał pixeli. Powiem Wam, że do założenia bloga zbierałam się długo. Naprawdę długo. Wydaje mi się, że zajęło mi to rok jak nie lepiej. Po prostu się bałam. Czy dam radę, czy będę wiedziała o czym chcę pisać, czy ktoś będzie mnie czytał? Chodziłam jeszcze wtedy do szkoły średniej, więc za bardzo nie miałam nawet kiedy też pisać regularnie. Wiadomo- szkoła była, jest i będzie moim priorytetem. Pamiętam jak dziś dzień, kiedy przyszłam po maturze z matematyki i stwierdziłam, że właśnie DZIŚ jest ten dzień. Że w tym dniu zacznę swoją przygodę z blogowaniem na poważnie i na dłużej. Bez przerw. Mimo tego, że ten blog był założony wcześniej, datę jego powstania notuję właśnie na 8.05.2013r.
Wiadomo, przytrafiły się i miłe wspomnienia i nie miłe. Ale o tych drugich nie będę pisać. W między czasie założyłam fanpage'a, który na chwilę obecną ma ponad 1467 fanów.  Co zatem zaliczam do plusów,a co do minusów? 

PLUSY:

- Bloga możesz pisać w skarpetkach, piżamie, albo bez piżamy. Leżąc, siedząc- nikt Cię nie widzi
- Firmy chętniej zwracają się do blogerów niż vlogerów, choć nie jest to reguła
- Mniej pracy poświęcasz na obróbkę zdjęć niż filmu


MINUSY:

- Ortografia to podstawa, musisz kontrolować to co piszesz
- Nie czujesz, że masz bezpośredni kontakt z czytelnikami, jeżeli nie odpisujesz im na komentarze  z powodu np. braku czasu (tak jak ja) ;/
- Warto mieć ładną i przejrzystą stronę, co niestety wiąże się z kosztami
-Blogger lubi robić niespodzianki (możesz pomyśleć o wordpressie np, ale nie polecam go początkującym osobom)


KANAŁ
 A potem zachciało mi się kanału. Czemu? Do dziś nie wiem :) Być może temu, że dostałam od rodziców naprawdę super sprzęt do kręcenia filmów i wydawało mi się, że fajnie jest sobie tak siąść przed kamerą i 'pogadać' z Wami:). Miałam wtedy i zresztą dalej mam, kilka ulubionych blogerek, którymi się inspirowałam i zawsze chciałam być takie jak one. Pamiętam, że pierwszy filmik był dla mnie mega ciężki do nakręcenia. Wstydziłam się jak nie wiem, nie wiedziałam jak się zachować. Potem ani nie dbałam o tło, ani nic. Prawdę mówiąc każdy czynnik jest ważny jeżeli chcesz, żeby widz miał przyjemny odbiór. Dokupiłam potem oświetlenie, statyw i 'się kręci' :)


PLUSY:

- Możesz się wygadać, uwolnić swoje emocje
- Ja osobiście czuję, że mam tam lepszy kontakt z Wami niż tu
-Lepsza możliwość odpisywania na komentarze

MINUSY:

-Dużo więcej czasu poświęcam na przygotowanie się do filmu...
-... i na obróbkę go
- Trzeba mieć sprzęt, o ile na bloga zrobisz zdjęcia telefonem, o tyle tu, nie nakręcisz nim filmiku


Jak widzicie i tu i tu są plusy i minusy :)
A Wy wolicie być blogerkami czy vlogerkami? Myślicie o karierze na YT?:)
 

Nowości! Zakupy/Haul/ Prezenty/Niespodzianka! :)

Nowości! Zakupy/Haul/ Prezenty/Niespodzianka! :)

Witajcie;)
Kurde coś się rozchorowałam.. Mam nadzieję, że nie słychać mojej chrypki na filmiku?
W każdym razie zapraszam Was serdecznie na nowości, których jest dość sporo;)







W filmiku mówię o:
- Paletka Cieni Maybelline The Blushed Nudes
- Szampon Gliss Kur Ultimate Oil Elixir
- Szampon Jantar
- Mgiełka Jantar
- Wcierka Jantar
- Żel pod prysznic Be Beauty, Maroko
- Antyperspirant Rexon Motion Sense
- Waciki kosmetyczne (Tesco)
- Płyn micelarny Ziaja
- Podkład Maybelline Affinitone 03 light sand beige
- Tusz Essence Lash Princess
- Karta SD 32GB
- Kubek termiczny
- Kuferek kosmetyczny
Znikający obserwatorzy, panika wśród blogerów, wielkie czystki i mój stosunek do tematu.

Znikający obserwatorzy, panika wśród blogerów, wielkie czystki i mój stosunek do tematu.

Cześć!
Jak po weekendzie? Kto mnie czyta regularnie ten wie, że ten weekend był chyba najcięższym w mojej 'karierze' na studiach. Miałam 4 egzaminy, prace do oddania i ogólnie nie było wesoło.. Za 3 egzaminy jestem pewna, że poszło super, z tym jednym się waham. Koniec końców niesamowicie się cieszę, że w końcu dziś mogę spokojnie odetchnąć, a 'zależność częstotliwości rezonansowej rezonatora kwarcowego od temperatury' będzie mi się śniła po nocach jak nic. 

Dziś przychodzę z dość kontrowersyjnym tematem, którym być może znowu wywołam burzę jak pisząc tego posta, ale trudno, zaryzykuje. W końcu blog to moje miejsce, w którym mogę publikować to, o czym chcę Wam powiedzieć.



Pamiętam początki bloga. Nie mogłam się doczekać, kiedy kolejna osoba dołączy do mojego bloga. Pamiętam radość z pierwszej dziesiątki, setki.. Szczerze? Do 100 osoby znałam wszystkie blogi, które mnie obserwują bo...automatycznie dodawałam je do obserwowanych. Traktowałam to jako w pewnym sensie 'wdzięczność' za to, że ktoś zdecydował się ze mną być. Później zaczęłam weryfikować blogi i odrzucałam te, które nie są związane z kosmetykami i kosmetycznym światem. (Żeby było jasne- odrzucałam w sensie, że ja ich nie dodawałam do obserwowanych co nie oznacza, że ich treść, szata graficzna, czy autor nie pasowali mi). I tak sobie zbierałam tych obserwatorów, organizowałam rozdania. Wcale nie dużo jak na prawie 3 lata blogowania. ile ich tu było na blogu? 4-5? Więcej zabaw odbywało się na fb. Nie wiem, jakoś wydaje mi się, że tam kontakt jest szybszy? Że więcej osób, które nie mają jakichś nowości kosmetycznych pojawia się tam, a nie tu? Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście nie obyło się bez kwasów, jak np. zarzucenie mi, że wysłałam stary produkt, chociaż przed organizacją rozdania opublikowałam film, w którym wyraźnie powiedziałam co i czy w ogóle było używane. Albo druga słynna akcja, w której Pani, która wygrała rozdanie na fb, usunęła baner konkursowy po zakończeniu rozdania, a ktoś mi zarzucił, że ona go w ogóle nie udostępniła. Podcięło mi to skrzydła, nie powiem. Byłam zła i smutna że nie dość, że chcę komuś coś dać, sprawić mu radość, to jeszcze pojawiają się jakieś niedomówienia i problemy. Nie oszukujmy się, blogerki nie mają 99% swoich zapasów kosmetycznych ze współprac. Tak naprawdę na początku wszystko kupowałam sobie i Wam SAMA! Za własne pieniądze, tj. jeszcze wtedy za pieniądze rodziców. I tak się czasem zastanawiałam, ile Was tu jest z rozdań, a ile dlatego, że lubicie mnie czytać? Nie wiem, nie sprawdzę tego bo jak? Nie prowadzę listy 'czarnych kont', czyli takich, które biorą udział w konkursach, a po ich zakończeniu uciekają. Nie chcę nikogo trzymać na siłę. Po co? Po co mam kogoś szantażować, że jak ucieknie, to już nie może wrócić? Nie powiem, pisałam tak kiedyś, ale stwierdziłam, że to mało poważne i przestałam. Chyba lepiej, że ten, kto i tak mnie nie czyta sobie poszedł niż myśl, że mam już obserwatorów 'milijon', ale tak naprawdę oni mają mnie gdzieś, bo są tu dla konkursów. Nie rozumiem więc oburzenia niektórych, że znikną konta fikcyjne, nie prowadzone. Rozumiem, że ktoś powiadamia swoich followersów z innych obserwujących kont, że być może jego blog zniknie u tej osoby, ale dla mnie to tylko informacja. Szacunek do czytelnika i powiadomienie go, że jeżeli ma ochotę czytać jego bloga, to musi obserwować go w inny sposób. Nie rozumiem tej paniki, że ubyło mi tyle czy tyle obserwatorów. Skoro te konta i tak nie były aktywne, to po co mi liczba fikcyjna? Ja też miałam coś ponad 860 followersów, a teraz nie całe 850  i co? Czy to na mnie jakoś wpłynęło? Nie, bo gdyby nie to, że napisaliście, że coś nie tak, to w życiu bym się nie zorientowała! Czy większość z nas jest aż tak nastawiona na współprace, że woli mieć 'martwe' konta po to, żeby potencjalny pracodawca widział, że czyta mnie nie wiadomo ile osób, a tak naprawdę na mojego bloga wejdzie połowa z nich? Co się stało z blogosferą? Czy większość nowych blogów jest nastawione tylko na zysk? Powtarzałam i powtarzam to sto razy- blog to nie tylko kosmetyki, zarobek i 'fejm' jeżeli uda Ci się wybić. Blog to ciężka praca. Nie wiecie nawet ile czasem czasu kosztuje przygotowanie posta, zrobienie zdjęć, obróbka i publikacja. Ja też kiedyś myślałam, że: ' a co to takiego cyknąć 5 zdjęć, napisać plusy i minusy i dostać coś nowego'. Owszem, myślałam w czasach, kiedy blogi nie były jeszcze popularne tak jak teraz, kiedy nie było ich tyle. Jak ja zaczynałam przygodę, to blogów było już dużo- fakt, ale teraz jest MASA! Teraz żeby być zauważonym nie wystarczy 'cyknąć' kilka fotek i napisać byle co. Kobiety to estetki. Lubią oglądać ładne zdjęcia, czytać treściwe artykuły dlatego bloger, musi naprawdę sporo poświęcić, żeby utrzymać czytelnika przy sobie, ale nie takim kosztem. Nie kosztem paniki z powodu zniknięcia martwych kont...

A jak Wy się na to zapatrujecie?
Lepiej więcej nieaktywnych?
Czy mniej aktywnych?

I taką optymistyczną fotką zostawiam Was z tą refleksją.



Postaram się odpowiedzieć na Wasze komentarze pod tym postem, choć ostatnio rzadko to robiłam.
Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger