Co to? Mocne, ale czy skuteczne?

Witajcie;)
Jak Wam mija niedziela? Odpoczywacie? Pracujecie? A może przygotowujecie ostatnie rzeczy na święta?:) Ja pracuję do 18.00,  a potem wybieram się na spacer z moim M. Powiem Wam, że nocą żywiecki rynek jest taki piękny! Zakochałam się normalnie :). Jedyne czego mi brakuje to śniegu, ale raczej w tym roku już go nie spotkam więc niestety muszę się zadowolić iście wiosenną pogodą:).
Wiele z Was pyta gdzie zakupiłam meble, które służą mi jako tło do zdjęć:). Niestety, meble zamówiłam w sklepie w mojej miejscowości i z tego co wiem, już nie ma tego modelu :(. Spróbujcie może poszukać tutaj podobnych http://kdcmeble.com/. Meble robione są na zamówienie i dopasowywane do wymiarów, więc na pewno coś znajdziecie dla siebie:). Możecie zmienić tapicerkę wykończenia i inne ciekawe rozwiązania :).

Dziś przychodzę do Was z produktem, który dla wielu z Was jest zagadką :). Dodałam ostatnio zdjęcie na FB z pytaniem, jak myślicie co to jest. Nikt z Was nie zgadł więc w tej notce rozwiewam wszystkie wątpliwości.



Tym produktem jest BODY SCRUB :) Tadam, zagadka rozwiązana;). Myśleliście, że to peeling, sól albo nawet... sztuczny śnieg. Stety/Niestety to tylko scrub do ciała z firmy BingoSpa. 
Jak się u mnie sprawdził? Czy polubiliśmy się od pierwszego użycia, czy jednak miłość przychodzi z czasem?:) Wszystkiego dowiecie się w dzisiejszej, stosunkowo krótkiej notce.


Jakiś czas temu, a uwierzcie mi, było to dość dawno, zostałam wybrana do testowania produktów firmy Bingo Spa. Oczywiście ucieszyłam się, bo polubiłam się z ich kilkoma produktami. Jednak ta firma ma zdecydowanie hity i kity. Nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że wszystkie produkty są fantastyczne, ale nie odważyłabym się również powiedzieć, że produkują same złe rzeczy. Ten scrub również ma swoje wady o czym Was poinformuję.


Zacznijmy może od opakowania. Jak dla mnie, zakręcane słoiczki w produktach kąpielowych to trochę jak gwóźdź do trumny.. Jak z mokrymi rękami mam go otworzyć? Wszystko się ślizga. Muszę albo wcześniej sobie otworzyć, albo wyłazić spod prysznica, wycierać ręce i odkręcać. No ok, jest to może praktyczne, bo widzimy ile produktu zostało i taki słoiczek możemy wykorzystać w przyszłości na coś innego, ale ja zdecydowanie jestem fanką tubek. Szata graficzna jest prosta, nie przesadzona. Mogłabym śmiało powiedzieć, że typowa dla produktów Bingo Spa. Na opakowaniu znajdują się informacje o nazwie firmy, produktu, składzie, pojemności (550g) oraz kilka słów od producenta. Produkt zabezpieczony jest plastikową zatyczką dzięki której mam pewność, że nikt nie używał scrubu przede mną.


 Skupmy się teraz na dość istotnych aspektach każdego specyfiku do ciała, czyli konsystencja. Przyznam, że nie spodziewałam się za taką cenę takiej ilości i tak twardych kryształków! Obawiałam się, że tak jak w przypadku scrubów kryształki będą się szybko rozpuszczać i bardziej będą moją skórę głaskać, niż zdzierać. Scrub ma podobną konsystencję, jak dobrej jakości peeling gruboziarnisty. Zdziera aż do bólu! Po jego użyciu czuję, że naprawdę dałam mojej skórze popalić:). Drobinki rozpuszczają się, owszem, ale następuje to po długim czasie przyjemnego masażu. Scrub jest biały i nie zawiera żadnych kolorowych drobinek ani dodatków. Zapach jest dość specyficzny. Wyczuwam w nim kwaśne aromaty. Coś jak cytrusy, pomarańcze? Może nie jest on jakiś hiper przyjemny i raczej nie chciałabym nim pachnieć po prysznicu, ale na szczęście szybko się ulatnia.


Pewnie zapytacie mnie, co to to to Noni? Szczerze? Sama musiałam sobie to wygoglować bo nie miałam pojęcia. Znalazłam dość ciekawą definicję i zdjęcia, więc mam nadzieję, że rozwieję Wasze wątpliwości.

 NONI (Morinda citrifolia) jest owocem o nadzwyczajnych właściwościach leczniczych, o którym zachodnia medycyna naturalna dowiedziała się dopiero pod koniec XX wieku. Jest on jednak z sukcesem stosowany już od ponad 2000 lat przez mieszkańców Polinezji, Chin i Indii. NONI został przeniesiony wraz z migracją ludności na wyspy Południowego Pacyfiku, Tahiti, Hawaje, Malezję i zaczął rosnąć wszędzie tam, gdzie była czysta gleba. Wszystkie części składowe rośliny NONI - owoce, nasiona, kwiaty, liście, kora, drewno, czy korzenie, są od wieków stosowane w celach leczniczych. Lekarze z sukcesem stosowali Noni do leczenia takich dolegliwości jak: cukrzyca, biegunka, gorączka, pasożyty jelit, choroby systemu trawiennego, stany zapalne, infekcje skóry, zatrucia, zwichnięcia, oparzenia, ukąszenia, artretyzm. 
Źródło: http://www.noni.ibg.pl/





Jak widzicie owoc ten ma wiele pozytywnych właściwości. Szkoda, że tak mało o nim słyszymy bo gdyby nie firma Bingo Spa, to nie dowiedziałabym się o jego istnieniu.
A co producent mówi o produkcie?




Podsumowując: jedynymi wadami produktu jakie udało mi się wykryć jest opakowanie i zapach. W sumie zapachu nie mogę jednoznacznie zaliczyć do wad, bo innym może on się podobać. Jeżeli chodzi o działanie to jestem nim oczarowana! Stosuję go 2x w tygodniu według zaleceń i mimo tego, że moje uda są dość problematyczne, zauważyłam zdecydowaną poprawę! Polecam go każdej z nas, która w większym lub mniejszym stopniu ma problem z jędrnością skóry.
Jeżeli chcecie go zakupić, zapraszam na stronę Bingo Spa.




Jakie produkty Bingo Spa lubicie najbardziej?:)

10 komentarzy:

  1. szczerze mowiąc z Bingo Spa mało co mi się sprawdziło, ale o tym peelingu jeszcze nie słyszałąm. A tym bardziej o tej roślinie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie jestem fanką peelingów do ciała, bo zbyt mnie drapią i czuję się brudna jakbym się oblepiała piaskiem po ciele :P Słyszałam już kiedyś o Noni, chyba właśnie w jakimś kosmetyku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy produkt, jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy produkt, jak dotąd o nim nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, to ja bym nim sobie pupkę wymasowała :P Żeby ją jeszcze ujędrnić ;)
    Jak mija niedziela? Nooo wreszcie od niepamiętnych czasów mam wolne! I nie mogę się nacieszyć tym faktem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nawet nie znam tej roslinki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawie, nie wiem tylko czy ten zapach by mi odpowiadał :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogólnie zapach noni lubię, ale tego w tym produkcie nie miałam okazji wąchać :P. Jakoś nie przepadam za tymi opakowaniami w tego typu produktach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią mogłabym przetestować :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger