Żel do mycia twarzy Selfie Project, czyli nowość na rynku. Jak się u mnie sprawdził i czego ja oczekuję od żelu do mycia twarzy?
Hej!
Jak Wam mija dzień?:) U mnie bez zmian :). Cieszę się, że od przyszłego tygodnia wracam już do pracy, bo w domu człowiek naprawdę może zwariować :). Co prawda nie nudzę się, bo nie mam kiedy się nudzić, ale mimo wszystko lepiej wyjść do ludzi niż siedzieć tylko w domu! Jedno jest pewne, jak mamy więcej czasu, to możemy wpaść na fajne kreatywne pomysły, których efekty być może będziecie oglądać wkrótce:).
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o żelu do mycia twarzy, który dostałam na organizowanym przeze mnie spotkaniu w Bielsku-Białej. Tym, którzy jeszcze nie mieli okazji poczytać, polecam ten wpis [klik].
Przyznam, że gdyby nie fakt, że produkt dostałam na spotkaniu na pewno nie miałabym go okazji testować z prostej przyczyny. Ja go po prostu nigdzie nie widziałam! Nie mam pojęcia, czy ich produkty można gdzieś kupić stacjonarnie, a jeżeli tak i wiecie gdzie, to proszę o wiadomość! Sama firma 'Selfie Project' również była dla mnie obca. Chyba jeszcze na początku tego roku, kiedy organizowałam spotkanie nie byli tak popularni i dopiero wchodzili na rynek. Oczywiście ucieszyłam się, że będę miała okazję przetestować coś nowego, bo która z nas nie lubi testować nowości?:) Akurat kilka dni przed spotkaniem skończyła mi się moja pianka z Under Twenty, która była dość średnia, więc nie rozpaczałam z tego powodu i zaczęłam powoli rozglądać się za czymś nowym. Rozwiązanie pojawiło się samo, ale czy produkt sprostał moim oczekiwaniom?
Uważam, że nazwa firmy, jak również szata graficzna, przeznaczone są dla młodych ludzi. Umówmy się, nie mam na myśli nastolatków tylko :). Wracając do wyglądu opakowania. Desing jest prosty, młodzieżowy, czysty, bez zbędnych głupot. Produkt dodatkowo był zabezpieczony kartonem, którego już oczywiście nie ma:). Na nim mogliśmy znaleźć więcej informacji o produkcie. Jak dla mnie wystarczy mi to, co widzicie na zdjęciu. Jego działanie zostało przedstawione w formie tak zwanych 'hasztagów':). No powiedzcie, czy to nie jest super kreatywne działanie :). Opakowanie posiada pompkę, co dla mnie jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Serio, ja jakbym mogła to bym chyba dodawała pompki do wszystkiego co się da. Uwielbiam to rozwiązanie, kiedy mam mokre ręce i nie muszę się męczyć z odkręcaniem-zakręcaniem tylko robię 'klik-klik' i wszystko wypływa:).
Widzicie tu znowu te hasztagi? :D No fantastyczna sprawa :). Ok, przejdźmy do konkretów. Nastolatką to ja już kilka lat niestety nie jestem, ale mam aktualnie dużo bardziej problematyczną cerę niż wtedy, kiedy nią byłam. Zresztą pisałam Wam o tym kilka dni temu przy okazji recenzowania kremu. Dlatego też akapit wcześniej wspomniałam, że to nie są produkty tylko dla młodych osób, bo mając 24 lata również można mieć problemy ze skórą twarzy. U mnie to wynika pewnie z wahań hormonalnych, na które niestety nie mam wpływu, ale u każdej z nas mogą być inne powody ku temu. Ja zauważyłam u siebie jeszcze jedną sprawę. Nie mogę używać regularnie kremów na noc. A przynajmniej muszę poszukać takiego, który mnie nie zapcha, bo 80% tych które miałam do tej pory, strasznie mnie zapychały.
Żelu używałam do oczyszczania twarzy w nadziei, że moje problemy skórne się skończą. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę podczas użytkowania tego produktu jest konsystencja. Ja wiem, że żel to powinien być żel i rozumiem to w 100%, jednak mi taka formuła średnio odpowiada. Dużo lepiej sprawdził się u mnie żel-krem z nivea, czy choćby z lirene. Były one zdecydowanie rzadsze, co powodowało, że produkt nie zostawiał na cerze tłustego filmu. W przypadku użytkowania tego kosmetyku, wyraźnie wyczuwalna jest lepka warstwa, którą ciężko zmyć. Przeszkadza mi to i powoduje dyskomfort którego strasznie nie lubię. Mam wrażenie ściągnięcia skóry i takiego strasznego napięcia! Od razu po jego użyciu muszę użyć jakiegoś gęstego kremu, żeby zniwelować to uczucie. Jakoś specjalnego poprawienia kondycji skóry również nie zauważyłam. Pryszcz jak ma wyskoczyć to wyskakuje, por jak ma się zatkać to się zatka. Nic nowego. Szczerze mówiąc nie zauważyłam również nawilżenia czy zredukowania zaczerwienień. Jak dla mnie ten żel to nic specjalnego. Ładnie pachnie, ma fajny design i chyba tyle. Na pewno po niego nie sięgne kolejny raz.
A Wy możecie polecić mi jakiś żel do mycia twarzy?
Czego Wy używacie?
OdpowiedzUsuńKochana nawet mając 38 lat można mieć problemy ze skórą, a co dopiero 24 :). Ja Ci powiem że już dawno zrezygnowałam z typowych żeli do problematycznej, bo one się zwyczajnie nie sprawdzają. Używam takich do skóry suchej, wrażliwej i jest o niebo lepiej :) Teraz testuję -417 z kwietniowego Shinyboxa i zapowiada się świetnie :)
O wiesz, że w ogóle nie znam tej firmy 417? Aż sobie wygoogluję :)
UsuńDo mycia twarzy uwielbiam produkty w formie pianki o oczywiście o ładnym zapachu np. owocowym.
OdpowiedzUsuńA jaką możesz piankę polecić?:)
UsuńNivea Aqua Effect znajdziesz w internecie, a kosmetyki Selfie Project widziałam wczoraj w Rossmannie.
UsuńA miałam się skusić na ten żel dobrze jednak, że go nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńMój blog
To Cię ostrzegłam!:)
Usuńzaoszczędziłaś 253zł 150na dermatologa plus 105 zł maście
Usuńprzez ten żel musiałem jechaćz żoną do dermatologa wizyta 150 zł plus maście 105 zł i tyle mnie to kosztowało wielkie gów
OdpowiedzUsuń