Prawidłowe utrwalenie makijażu, bez skaz!
Witajcie!
Wczoraj zobaczyłam pierwszą tęczę! Oczywiście nie była bym sobą, gdybym nie cieszyła się jak dziecko <3.
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o produkcie, do którego na początku byłam dość sceptycznie nastawiona. Mowa o utrwalaczu makijażu z firmy Kobo. Jak się u mnie sprawdził i za co go pokochałam? Sprawdźcie koniecznie!
Opowiem Wam coś, tylko proszę nigdy nie patrzeć na mnie przez pryzmat tej historyjki. Najlepiej przeczytajcie to i odzobaczcie. Uwaga, piszę. Pamiętam jak za czasów gimnazjum używałam do utrwalania makijażu lakieru do włosów [...]. Mówcie co chcecie, ale jak ja byłam w gimnazjum, czyli prawie 10 lat temu (!), to to było modne! Dziś z pomocą przychodzą nam specjalnie do tego typu przeznaczone produkty. Po ten sięgnęłam z polecenia znajomej i nie żałuję!
Umówmy się, trwałość makijażu to coś, czego oczekują ode mnie dziewczyny które maluje i czego oczekuję sama od siebie. Makijaż MUSI być trwały, ale nie może przy tym się ciastkować, wałkować ani tworzyć tapety, której nie cierpię. Używałam już wielu fixerów, ale zauważyłam, że na wysuszonych cerach lubią one robić efekt ciastka, a tego naprawdę chcę unikać. Produkty KOBO kocham i nienawidzę. Mają totalne hity i kity, które niestety do mnie nie przemawiają. Pomyślałam jednak, że skoro polecają, to czemu by nie wypróbować! Wybrałam się do Natury i zakupiłam . Produkt znajduje się w solidnej butelce (?) zawsze mam produkt z prawidłowym określeniem tego opakowania :D. Szafa graficzna TOTALNIE prosta i niewyimaginowana. Praktycznie na opakowaniu znajduje się tylko kilka podstawowych informacji,z których koniec końców nie możemy za dużo wywnioskować. Pewnie nikogo nie zdziwi jak napiszę, że produkt posiada atomizer :). Nie zacina się on i nie powoduje większych problemów. A jak z działaniem? Pierwszy raz jak chciałam nim utrwalić makijaż, to się o mało nie udusiłam! Tak mnie zaskoczył ten mocny, niezbyt przyjemny zapach. Jednak pierwsze wrażenie było mega pozytywne oprócz tej małej wpadki. Na swojej mega wysuszonej skórze nie zauważyłam efektu ciastka! Cera wyglądała naprawdę super! Nie czułam skorupy, nie czułam dyskomfortu, nic! Mało tego, makijaż trzymał się całą noc bez zarzutu! Wypróbowałam go również na dziewczynach i wracały do mnie z pytaniem, czym utrwalałam makijaż!
A Wy czym utrwalacie makijaż?
A czy ta butelka to taka jak przy lakierach do wlosow? Nie lubie takich utrwalaczy wole psikane pompka ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, ale widzę że odpowiedzi możemy się nie doczekać.
UsuńKochana, na komentarze odpowiadam tylko w weekend, bo tylko wtedy mam czas na bloga :) Ale w jakim sensie jak przy lakierach? :) Niestety nie używam, więc nie wiem :D Coś takiego jak dezodorant może, o! :)
UsuńNigdy nie słyszałam o utrwalaniu makijażu za pomocą lakieru do włosów xD ja natomiast utrwalam makijaż mgiełka z Avonu. Wg mnie dobry produkt. Sprawdza się u mnie bardzo dobrze 😉
OdpowiedzUsuńJeden z pierwszych utrwalaczy, jakie używałam :) Baaardzo tani i jednocześnie świetny jakościowo. Co do lakieru...ja nadal słyszę takie rewelacje u dorosłych kobiet!! To jest dopiero zatrważające :O
OdpowiedzUsuńJa najczęściej sięgam po All Nighter od Urban Decay. To bardzo dobry produkt, ale nie dlatego go używam, tylko dlatego, że mam już kolejną miniaturę tego utrwalacza i nie potrzebuję nic więcej. Przez dwa lata używałam tylko jego, a jeszcze nie miałam okazji kupić jego pełnowymiarowego opakowania. W ostatnim czasie zaczęłam też korzystać z Fix+ MACa i to jest dopiero genialny fixer i do tego pięknie pachnie!
OdpowiedzUsuń