Prywatnie-moja walka z nałogiem.

Witam:)
Rzadko przychodzę tu w prywatą, bo od tego mam drugiego bloga, ale dziś chciałam się z Wami podzielić moim małym osiągnięciem:)Ale może po kolei. Od zawsze byłam uzależniona od słodyczy. Serio.Nie było dnia bez ciastka, ciasteczka, czekolady, czekoladki. Czegokolwiek. ZAWSZE musiałam mieć coś słodkiego pod ręką. Słodycze poprawiały mi humor, dodawały sił, zabijały nudę. Już nie wspomnę, że gdyby nie wizyty u dendysty co pół roku, to już bym nie miała połowy zębów(tak mamo, to dzięki Tobie:)) Z każdą wizytą ból, bo z jakimś zębem coś nie halo, ale mimo tego nie potrafiłam się odzwyczaić. Nawet stosując jakiekolwiek diety, nie umiałam sobie odmówić kostki czekolady. Potrafiłam ćwiczyć ponad godzinę i w między czasie jeść słodycze.Potem zaczęłam mieć spadki cukru i wtedy musiałam natychmiast coś słodkiego zjeść, bo byłam tak słaba, że nie dało się nawet iść i chciało mi się mega spać. W okresie wzmożonego stresu pochłaniałam WSZYSTKO dosłownie.. Umiałam sobie nie raz odmówić"normalnego" jedzenia, ale nie słodyczy. Opamiętanie przyszło wtedy, gdy moje pragnienie było tak wielkie, że zaczęłam jeść cukier..No to już było przegięcie..Nie umiałam się odzwyczaić, nie pomogło wydzielanie porcji. Musiałam zareagować mocniej. Przestałam kupować cokolwiek słodkiego. Absolutnie nic nie mogłam mieć w zasięgu ręki. Pierwszy tydzień? Masakra.. Boże drogi jak ja się męczyłam.. brak słów.Co chwilę podjadałam żeby zapomnieć o słodyczach. Ale w końcu przyszedł taki dzień, że totalnie mi to było obojętne, że nie ma słodyczy. Przyszło to jakoś z dnia na dzień.Nie wiem jakim cudem. Teraz nie odmówię sobie np. loda, bo jest taka pora, że nie ma szans:) ale już nie muszę mieć codziennie czekolady czy batona. Mało tego, nawet jak ktoś z domowników ma, czy je przy mnie, to mi to w niczym nie przeszkadza!Teraz zamieniłam słodycze na zwykłe chrupki kukurydziane. Tak wiem, że mają kalorie, ale na pewno są zdrowsze niż inne słodycze;)

Dlaczego to piszę?
Nie żeby się pochwalić, nie żeby kogoś zdołować, że mu się nie udało.. Pisze to po to, żeby każdy z Was, który walczy z jakimś nałogiem wiedział, że WSZYSTKO możemy osiągnąć! Jeżeli tylko chcemy, to nie ma rzeczy niemożliwych! Nie odkładajcie niczego na potem, tylko  zaczynajcie zmiany od dziś! od teraz!

PAMIĘTAJCIE MOŻECIE WSZYSTKO I WSZYSTKO LEŻY W WASZYCH RĘKACH!

Trzymam kciuki z całego serca!!!

25 komentarzy:

  1. O tak, też wpierdzielałam bez opamiętania. Teraz już nie mam tak, że jak nie zjem marsa, to umrę. I dobrze mi z tym. :) Gratuluję sukcesu!

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja rzuciłam palenie z dnia na dzień:) już dwa razy:) Tym razem już 6 miesięcy bez papierosa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie! Ja schudłam 10 kg - pomimo mojej miłości do jedzenia;). Napisałam o tym nawet;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam tytuł i pomyślałam, że pewnie nałóg tytoniowy ;) ja akurat na słodycze jestem tak średnio zachłanna, ale za to zabijają mnie fast foody... frytki, chipsy (to już masakrycznie uwielbiam zwłaszcza takie ostre) jakieś Mc Donaldy.... zaczęło się w ciąży jak człowiek sobie myślał, że ma prawo do zachcianek, po porodzie póki karmiłam do pół roku waga szła w dół... a później znów brak kontroli nad jedzeniem, bo jak już nie karmiłam to chciałam na nowo rzeczy, których podczas karmienia sobie odmawiałam i teraz mimo, że moja waga mnie przeraża - Ba! pół biedy waga, bo może aż tragiczna nie jest, ale mój brzuch, bo najwięcej mi w brzuch idzie! Trzeba silnej woli, wiem... trzeba ćwiczeń, idą wakacje trzeba się zmotywować!

    OdpowiedzUsuń
  5. A swoją drogą z przyjemnością zajrzę na Twój drugi blog jeśli nie masz nic przeciwko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam też taki okres w swoim życiu, jeszcze w liceum, gdzie nie potrafiłam się obejść bez słodyczy. Ale gdy poszłam na studia wszystko się zmieniło. Nie wiem jak to się stało, ale przestałam nawet herbatę słodzić i tak mi zostało. To trwa prawie 10 lat. Nie mówię, bo od czasu do czasu pozwolę sobie na jakąś kremówkę, kawałek serniczka, paczkę chipsów, ale żeby zajadać coś "co chwilę" to już czegoś takiego nie ma. I dobrze mi z tym.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mam problem ze słodyczami. ..staram się nie mieć ich w domu ale .nie zawsze wychodzi...gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  8. ja równiez oduczyłam się jesć różnych batonów i słodkości.. ae czasami nachodzi taka ochota, ze nie idzie tego opanowac!

    OdpowiedzUsuń
  9. wow, gratuluję. No ja tak jeszcze nie miałam.... mama robiła kakaoz cukrem czasem. Ja nie mam takiej potrzeby choć dziś trochę słodyczy zjadłam. Zęby to nie tylko słodycze: genetyka, dieta, stresy...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach te słodycze .. gdyby ich nie było! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedyś uwielbiałam słodycze,teraz zjem kawałek ciasta,lody. Ale cukierki,czekolady leżą w domu i nawet przez myśli nie przejdzie mi ich jest :) Wszystko się zmienia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Idealnie trafiłaś z tym postem - ja jestem właśnie na detoksie od ...nikotyny!
    Mam nadzieję ze uda mi się rzucić a Tobie kochana GRATULUJĘ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, że udało Ci się wygrać ze słodyczami ;-) ja jem je bardzo sporadycznie- jeśli już to domowe ciasta czy lody ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. znam to znam... :) teraz jest dużo łatwiej chociaż i tak od czasu do czasu parę kostek czekolady zjem :/ jedz gorzką czekoladę :D nie dość, że to zdrowe to jeszcze tak gębę wykręca, że ochota na słodycze przechodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  15. I super dobrze wiedzieć że ze swoimi małymi nałogami nie jesteśmy sami :) i że jak się chce to można :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Serdecznie Ci gratuluję :) Ja kiedyś też spożywałam duże ilości słodyczy, a z wiekiem mi przeszło :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja też uważam, że bez słodyczy można żyć, u mnie było bardzo podobne, z dnia na dzień przestałam jeść słodycze :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Też kiedy tak miałam i zaczęłam sobie wyobrażać ile cukru jest w tych słodkościach i nie jem słodyczy kupowanych :P je tylko te, które sama sobie zrobię :) Gratuluję i życzę wytrwałości na następne 100 lat! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gratulacje, ja również mam słabość do słodyczy, ale staram się ostatnio unikać ich :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja uwielbiam słodycze, ale też słone przekąski. Na szczęście nie kupuję tego dużo, od batona wolę własne ciasto :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Coś dla mnie, dzień bez słodyczy dniem straconym. Teraz jestem na diecie i nie jem nic słodkiego, ale wciąż towarzyszy mi to w myślach :/

    OdpowiedzUsuń
  22. Przyznam, że nie mam takiego nałogu i nigdy nie miałam:) a Ciebie podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. słodycze bardzo uzależniaja, ja niestety mam to po mamie i razem próbujemy je odstawić : )

    OdpowiedzUsuń
  24. znam ten ból ze słodyczami! do niedawna też tak miałam, że ciągle coś. Jak postanowiłam zrezygnować, nie umiałam! Najgorsze to, że mama zawsze mnie wołała na ciasteczka.. Ale jak jechałam kupić strój i zobaczyłam się w lustrze, to słodycze i inne tuczące produkty, same odeszły :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger