Owocowe szaleństwo pod prysznicem:)
Witajcie moi kochani w zimowy wtorek;)
Tak, tak spadł śnieg, ale na mnie to jakoś nie działa:D. W sumie jestem obojętna na to czy pada, czy nie pada;) Ważne żeby zdrowie było, a pogodą nie ma się co martwić przecież:)
Dostałam dziś paczkę-wygraną od Agatki z bloga klik. Szczerze? Jestem w mega szoku! Same cuda dostałam! Kredkę już mam na ustach, bo wiecie jak to jest, jak sie coś ma nowego, to od razu się testuje:).
W tej notce również chciałam opowiedzieć o produkcie, który dostałam, ale od innej blogerki:). Tym produktem będzie żel pod prysznic z BALEA:)
Pamiętam, jak na początku mojej przygody z blogowaniem produkty BALEA były takim rarytasem, jak teraz nie wiem..paletki Zoeva? Nie chodzi mi o cenę tylko o fakt, że ciężko je było dostać. Znajdowały się w zagranicznych drogeriach DM, których niestety nie ma w Polsce. Dużo blogerek je sprowadzało do Polski i sprzedawało, albo organizowało rozdanie, w których brało udział naprawdę bardzo dużo ludzi. Teraz produkty tej firmy jest bardzo łatwo dostać i nie są już pożądane tak jak kiedyś. Mimo tego uważam, że niektóre z nich są naprawdę warte uwagi i zdarza się, że do nich wracam. Jak było w przypadku tego żelu o zapachu Marakuji?:)
Jednego nie można odmówić tym produktom. Ich szata graficzna jest przecudna! Zawsze kolorowe, soczyste, przyciągające wzrok etykiety. Nie da się koło nich przejść obojętnie nawet gdyby człowiek chciał! Cóż, my kobiety po prostu takie jesteśmy, że kochamy to, co przyciąga nasz wzrok. Opakowanie plastikowe, zamykane na klik. Na opakowaniu podstawowe informacje od producenta, które niestety nie są w języku polskim. Znajdziemy również informacje o składzie i pojemności. Przez cały czas użytkowania produktu naklejka na produkcie nie odeszła mimo tego, że produkt wielokrotnie uległ zmoczeniu. Również z opakowaniem nic się nie stało. Nie pękło, ani nic podobnego.
Kolor produktu jest lekko lawendowy, nawiązujący do całej szaty graficznej opakowania. Konsystencja trudna do opisania. Wydaje mi się, że jest bardziej gęstsza, niż konsystencja zwykłego żelu. Niemniej jednak produkt bardzo dobrze się pieni i niewielka jego ilość wystarczy, żeby wykonać prysznic. Żel bardzo dobrze domywa, nie uczulił mnie, ani nie podrażnił. Co do nawilżenia, to nie zauważyłam go, ale w moim przypadku to nic dziwnego. Mam bardzo suchą skórę więc zawsze muszę używać dodatkowo jakiegoś produktu nawilżającego.
Ten żel również jak jego poprzednicy mnie nie zawiódł:) Serdecznie polecam Wam żele Balea, bo można poczuć owocowe szalenstwo za kilka złotych:)
Znacie te produkty?:)
Na kanale nowe GRWM+ test podkładu maybelline affinitone i gąbki do podkładu SYIS.
Na kanale nowe GRWM+ test podkładu maybelline affinitone i gąbki do podkładu SYIS.
Jeszcze do niedawna miałam mega szał na produkty Balea, ale powoli mi przechodzi i już coraz częściej kupuję te łatwiej dostępne:)
OdpowiedzUsuńInna blogerka pozdrawia:D
Oj uwielbiam owocowe żele.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam okazji stosować produktów z tej firmy
OdpowiedzUsuńmiałam i bardzo lubiłam się z tym żelem :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji użyć tych żeli. :-)
OdpowiedzUsuńLawendę uwielbiam :) i żele balea też :) Dawno nic od nich nie miałam aż mi narobiłaś ochoty :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele Balei, piękny zapach i bardzo optymistyczna grafika za kilka złotych. Nie umiem sobie odmówić ich zakupu, gdy jestem w DMie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię owocowe żele, ten z Balea chętnie bym wypróbowała :) Tym bardziej że nie miałam nic z tej firmy a od dłuższego czasu zbieram się do zakupu :)
OdpowiedzUsuńcały czas jest bom na balea ;p
OdpowiedzUsuńJa ogólnie bardzo lubię żele Balea, bo kosztują grosze, są wydajne i przede wszystkim nie wysuszają :D
OdpowiedzUsuńTego zapachu nigdy nie miałam :)
OdpowiedzUsuń