Ni to korektor, ni baza pod cienie...

Hej!
Mam teraz tak zakręcony czas, że tą notkę piszę po 22 we wtorek między myciem łazienki, a wieczornym SPA :). Nie umiem się jakoś zorganizować, nie czuję świąt.. Mam tyle zaległych spraw, że nie wiem w co ręce włożyć, serio! Ważne, że już za niedługo wszystko dojdzie do ładu i ja wrócę na stałe:) Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o bublu, serio, o totalnym bublu, który zakupiłam przez przypadek co najlepsze (!) na promocji w Rossmannie. Jeżeli jesteście ciekawi o czym mówię, zapraszam na post!


Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, korektor kupiłam w trakcie trwania promocji na oczy, bo (o zgrozo!) pomyliłam go z cieniem w kredce! Szukałam czegoś, co pomoże mi wyrównać koloryt powieki i posłuży jako cień w sytuacji, kiedy nie zawsze rano mam ochotę na pełny makijaż. Pewnie zapytacie, kiedy zorientowałam się, że to korektor? A no dopiero jak przyszłam do domu:). Pomyślałam- trudno! Dobrego korektora też nie mam, a może ten akurat mi się spodoba. Niestety. Nic podobnego nie miało miejsca. 
Korektor znajduje się w zwykłym czarnym opakowaniu. Znajdziemy na nim naprawdę minimum informacji. Jedynym jego plusem jest to, że można go zatemperować. Więcej niestety nie odnotowałam..


Kolor może nawet nie jest zły na tym zdjęciu. Zaznaczam, na tym zdjęciu. O ile lubię żółte tony, to tu mam do czynienia z kolorem, którego bliżej nie jestem w stanie określić. Próbowałam go używać na dwa sposoby. Jako korektor i mimo wszystko do zagruntowania powieki. Jako korektor, sprawdził się fatalnie. Niech Was nie zwiedzie konsystencja, która na początku wydaje się masełkowata. W rzeczywistości ciągnie niemiłosiernie Waszą skórę pod oczami. Oczywiście nie wspominam o tym, że nie maskuje żadnych cieni, ani nic z tych rzeczy. Używałam go na początku jako bazę i nawet nie było źle, ale też do czasu. nie utrwało nawet miesiąc, kiedy zaczął się rolować, zbierać w załamaniu i ogólnie na oku miałam efekt ciastka.


Reasumując, nie polecam Wam tego produktu. Ogólnie z Wibo trafiałam na same hity,a  teraz przejechałam się jak stąd do Warszawy..

Znacie ten produkt?

5 komentarzy:

  1. Oj, szkoda, że taka lipa. Ja miałam kiedyś bazę pod cienie w kredce, wyglądała całkiem podobnie do tego korektora. Początkowo nawet byłam zadowolona, ale to nie to samo co porządna baza z Artdeco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety też się na to skusiłam i zgadzam się z Tobą w 100% skusiłam się jeszcze na bazę też w kredce i również bubel kompletny!

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie to wygląda jak rozświetlacz np. pod łuk brwiowy

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nie sprawdził się jako kotektor, ale jako baza pod cienie ;) i jakoś do tej pory dobrze się spisuje, może za dużo dawałaś produktu i przez to się rolował?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger