Pachnie średnio, ale działa.

Hej hej!
Nie mogę się doczekać jutrzejszego wyjazdu do Warszawy! Znowu spotkam się z takimi freakami blogowymi jak ja <3. Jadę w nocy w piątek i wracam w sobotę po południu. Fajnie, że pogoda dopisuje, to może porobię jakieś ciekawe fotki w Warszawie, bo ostatnio nie miałam kiedy nawet:).
W dzisiejszym poście chciałabym Wam przedstawić produkt, który dostałam podczas jesiennej edycji SoB. Jeżeli jesteście ciekawi dlaczego lubię peelingi enzymatyczne, co mi w nim przeszkadza i czym pachnie dzisiejszy bohater, zapraszam na post!


Szczerze mówią firmę Sylveco znałam wcześniej tylko z opowiadań. Już Wam kiedyś pisałam, podoba mi się naturalna pielęgnacja, zazdroszczę dziewczynom, które ją stosują, a sama nie umiem się do niej przekonać. Jestem typowym przykładem pokolenia, które uważa, że wszystko co przepełnione chemią nam pomaga- brawo ja. Przyznam, że na początku chciałam przekazać peeling do rozdania, ale skończył się mój wcześniejszy ulubieniec, a nie wyobrażam sobie tygodnia bez użycia jakiegokolwiek peelingu. Jak widzicie jest to peeling enzymatyczny, więc idealny do wrażliwej i naczynkowej cery, którą posiadam. Dodatkowo jes hypoalergiczny, więc podejrzewam, że naprawdę ciężko,żeby wyrządził komuś krzywdę. Pojęcie papainy, bromelainy i olejka geraniowego było mi obce i w sumie nadal jest :). Jeżeli wiecie czy to roślina, drzewo, krzak, czy co, to dajcie znać!


Produkt znajduje się w okrągłym, plastikowym słoiku zakręcanym solidną zakrętką. Przyznam, że nie jestem zbytnią fanką takich opakowań jeżeli chodzi o peelingi. Zdecydowanie wolę tubkę, albo bla,bla,bla pompkę :). Tak wiem, słyszeliście już to 1573625 razy, ale taka prawda! Słoik dodatkowo zabezpieczony był kartonowym opakowaniem i właśnie na nim znajdowało się najwięcej informacji. Wieczko jak widzicie jest minimalistyczne, skromne, ale kobiece. Ładnie prezentuje się w łazience. Powiem szczerze, że dla mnie ta szata graficzna jest typowa dla firmy. Oni mają taki swój styl niepowtarzalny i konsekwentnie realizują go przy produkcji kolejnych opakowań. Pierwsze co 'wywaliło mnie z butów' po odkręceniu to zapach. Serio... na początku myślałam, że produkt się zepsuł i temu tak śmierdzi. Jest dokładnie tak jak napisałam wyżej. Jestem uzależniona od chemii pod każdą postacią, więc najlepiej jak coś jest perfumowane, ładne, a to że może zaszkodzić, to inna bajka :). Temu produktowi nie można tego zarzucić- pachnie bardzo 'naturalnie', jeżeli wiecie co mam na myśli. Mimo tego, ze pierwsze wrażenie było szczerze mówiąc-średnie, postanowiłam go nałożyć na twarz. Co najciekawsze, w trakcie aplikowania i chwilę po aplikacji zapach robi się nawet przyjemny. Trochę taki cytrusowy, orzeźwiający. Totalnie zaciera się początkowe, nie najlepsze wrażenie. 


Wiem, że dla mojej cery najlepsze są peelingi enzymatyczne, ale używam ich rzadko, praktycznie wcale. Zdecydowanie wolę peelingi drobnoziarniste. Na początku trudno mi się było przekonać do konsystencji. Była zbita, twarda i trzeba było troszkę rozgrzać w dłoniach produkt, żeby móc zaaplikować go na twarz. Po rozgrzaniu i roztopieniu, produkt rozciera się jak masełko. Nie ma z nim żadnych problemów. Nakładałam produkt na twarz i trzymałam około 15 min do zmycia. W tym czasie nie odczuwałam żadnego pieczenia, swędzenia, ani nie pojawiły się żadne reakcje alergiczne. Poniżej wstawię Wam informacje od producenta na temat produktu:

Preparat złuszczający działający w oparciu o proces proteolizy martwych komórek naskórka. Wyjątkowa formuła, bogata w silnie odżywcze i nawilżające oleje oraz masła, pozwala zachować 100% aktywność enzymów bromelainy i papainy. Peeling delikatnie, ale skutecznie rozpuszcza martwe, zrogowaciałe komórki, wygładza i poprawia strukturę skóry, ujednolica koloryt cery. Dzięki tylko powierzchownemu działaniu nie podrażnia, może być stosowany w przypadku nadwrażliwości i rozszerzonych naczynek, u osób które nie tolerują zabiegów mechanicznych i/lub eksfoliacji kwasami.

Opis produktu idealnie pasuje do mojej cery. Marzę o wygładzenie i poprawie kolorytu. Po zmyciu go z twarzy czuję, że cera staje się naprawdę miękka i gładka. Co najlepsze, uczucie to wcale nie trwa krótko. Przyznam, że do kolejnej aplikacji czuję, że skóra jest naprawdę inna. Nawet ostatnio Wam mówiłam na live, że coś się zmienia w mojej skórze. Na początku myślałam, że to krem, ale krem się skończył, a efekt pozostał. Produkt na dodatek jest bardzo wydajny. Nie wielka ilość wystarczy żeby produkt się rozpuścił pod wpływem ciepła i pokrył całą naszą twarz.


Reasumując: szczerze polecam Wam ten produkt, bo o ile nie lubiłam peelingów enzymatycznych, o tyle w tym zakochałam się na amen. Zapach? Uwierzcie mi, możecie się do niego przyzwyczaić! Zapach zapachem, ale najważniejsze jest działanie! Jednak co natura, to natura :).

CENA: 25 zł/75 ml.

A Ty?
Znasz peelingi Sylveco?

21 komentarzy:

  1. hihihi zeby nie powiedziec smierdz? hahahaha Ale jak dziala koniecznie musze sie skusic, zwlaszcza ze to enzymatyk :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, że śmierdzi :D. Dobrze to odczytałaś :D

      Usuń
  2. Geranium= anginka. Zwana też pelargonią wonną. Nasze mamy i babcie miały na parapetach, jak się potrze liśc, to pachnie cytrynowo i miętowo. Podobno dobre na ból ucha, jak bolało, babcia kazała zgnieść i włożyć do ucha.
    Olejek to właśnie macerat z tego czegoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOOOOO!!! Wiem, o co Ci chodzi! Nie wiedziałam, że to się tak profesjonalnie nazywa ;)

      Usuń
  3. Ciągle nie jestem do niego przekonana, choć ostatnio czytam więcej pozytywnych opinii niż negatywnych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie mogłam przekonać dopóki nie spróbowałam :)

      Usuń
  4. Bardzo ładne zdjęcia ;) muszę kiedyś go wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  5. wygląda bardzo ciekawie, lubię delikatne peelingi enzymatyczne

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja używam peelingów mechanicznych, chociaż chcę wypróbować jakiś enzymatyczny i myślałam własnie o tym. A zapach dam radę znieść :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naczytałam się wiele pozytywnych opinii na jego temat, ale niestety nie jestem w stanie go dostać. Co jestem w Polsce, albo planuję zakupy przed przylotem, tak by na mnie czekały, to jest niedostępny. Wzięłam ostatecznie peeling oczyszczający, który pachnie dokładnie tak jak opisujesz :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger