Bitwa produktów! Sztuczne rzęsy. Ardell vs. Deni Carte.

Witajcie;)
Dziś przychodzę do Was z kolejnym odcinkiem serii pt. 'bitwa produktów'. Tym razem na celowniku mam sztuczne rzęsy. Już kiedyś Wam pisałam, że wcześniej nie byłam przekonana do tych produktów, ale odkąd odkryłam rzęsy Deni Carte, eksperymentuje z różnymi firmami i rodzajami. W tej notce chcę zrobić Wam zestawienie produktów firmy Ardell i Deni Carte. Zobaczycie co skradło totalnie moje serce:).



Sztuczne rzęsy, temat dość kontrowersyjny. Niestety przez wielu z nas kojarzony z tandetą, taniością i nie oszukujmy się-sztucznością. Moim zdaniem są idealnym dodatkiem, dzięki któremu makijaż jeszcze lepiej wygląda. Zacznę od firmy Ardell.




Rzęsy miałam w kolekcji od bardzo dawna. Nie miałam okazji ich wypróbować, bo tak jak piszę, nie byłam przekonana. Ostatnio stwierdziłam, że może warto dać im szansę. Niesamowicie lekkie, plastyczne. Myślałam, że się polubimy. Niestety już nasze pierwsze spotkanie nie było zbyt ciekawe. Pierwsze co mnie zdziwiło, to bardzo mała przestrzeń do nałożenia kleju. Nie wiem czy to dobrze napisałam, ale dla takiej osoby jak ja, która zaczyna przygodę z rzęsami taki cieniutki paseczek jest niestety nie wygodny. Drugą rzeczą, która mi się nie spodobała jest to, że po naklejeniu rzęs widać takie dziwne przerwy na powiece. Wiecie, jakby ktoś się nie domyślił, że to naklejone, to może pomyśleć, że łysieją Wam rzęsy (?). Nie wiem czy tu widać, ale te rzęsy wyglądają jak taka cienka niteczka, na której zawieszone są pojedyncze włoski. Nie można im odmówić na pewno tego, że wyglądają bardzo naturalnie i ciężko się domyślić, że są sztuczne.

Ten produkt dostałam niedawno od firmy Deni Carte w ramach współpracy z nimi. Mogłam sobie sama wybrać model,a  ten szczególnie mi się spodobał;). Od razu rzucił mi się w oczy, jest mega seksowny. Może wyglądają trochę topornie, ale taki nie jest na szczęście:). Robione są z naturalnego włosia. Tu jak widzicie ta przestrzeń na klej jest o wiele większa i nie mamy wrażenia, że brakuje nam rzęs. Mogę Wam nawet powiedzieć, że ta przestrzeń robi wrażenie takiej jakby 'kreski'. Są cięższe od ardell, ale nie trzeba długo czekać żeby się do tego przyzwyczaić.

I kilka słów o klejach.


Klej do rzęs ardell jest przezroczysty, posiada cieniutki pędzelek, którym idealnie nakłada się go na rzęsy. Nie pachnie, nie podrażnia, ale też niestety nie trzyma za długo. 

Klej Deni Carte ma biały kolor, musimy troszkę poczekać aż przeschnie, ale powiem Wam, że trzyma niesamowicie długo. Nawet po ściągnięciu rzęs zostaje trochę na powiece i trochę ciężko go ściągnąć.

Poniżej macie porównanie. Ja mam rzęsy z DC, a koleżanka z Ardell. U mnie przetrwały one od 13-20, a u niej od 16 i po 18 miałyśmy już problem, bo zaczęły się odklejać.



Osobiście uważam, że rzęsy z Deni Carte są o wiele lepsze. Lepiej mi się z nimi współpracuje i jeszcze nie przysporzyły mi żadnego problemu;)

30 komentarzy:

  1. Ja właśnie zamówiłam sobie rzęsy z Ardell :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja bym wypróbowała te Aredll ale klejem Duo :) tylko jeszcze musiałabym umieć je sobie samej przykleić a z moją delirką w rękach strasznie ciężko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie wiesz gdzie można duo kupić? Kochana widziałam Twoje makijaże, jaka delirka?:D

      Usuń
  3. Mimo wszystko, mnie bardziej podobają się rzęsy Ardell. Są delikatne i właśnie ten cienki pasek nie sprawia wrażenia sztuczności, które widać po rzęsach Deni Carte. Jak dla mnie, DC są zbyt toporne i trochę "chińczykowe".

    OdpowiedzUsuń
  4. szczerze to nie lubię sztucznych rzęs, ale jeśli już to wybrałabym te z Ardell

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze nigdy nie doczepiałam sobie sztucznych rzęs ;)
    swoje naturalne mam długie i gęste ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubie rzesy ardell a tych drugich jeszcze nie mialam. Wydaje mi sie ze to rzecz gustu, ktore mogą sie bardziej podobać:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja się chyba nigdy nie odważę sztucznych rzęs nałożyć! prędzej bym sbie krzywdę zrobiła, ot taka zdolna jestem :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Te z Deni Carte od razu mi się bardziej spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ardell uwielbiam bo są lekkie są na cienkiej żyłce przez co nie są tak widoczne jak te na paskach. Tych drugich na pierwszy rzut oka to pewnie bym nie kupiła bo widać, ze są grube. Fajnie, ze je nam pokazałaś, skoro się sprawdzają to morze warto się zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  10. na jakies wieksze okazje, imprezy - wtedy rzesy są mile widziane ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardziej podobają mi się te z Ardell :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Osobiście bardziej podobają mi się z Ardell, ale z ciekawości zamówię pewnie i te z Deni Carte:)
    PS. Zainspirowałaś mnie do utworzenia własnego bloga. Mam nadzieję, że będę przynajmniej w połowie tak zorganizowana jak Ty:) W wolnej chwili zapraszam: http://blond-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Obie pary się ładnie prezentują, jednak ja nadal nie jestem przekonana do sztucznych rzęs.

    OdpowiedzUsuń
  14. Obie pary ladne, ja jednak jak @MangoMania nie jestem przekonana do sztucznych rzezs. Bardzo lanie wygladaja, ale czuje sie sztucznie z nimi na oczach. Zdjecie sliczne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger