Post pisany nocną porą, zwierzenia gnębionej uczennicy,

Witajcie kochani!
Kurczę, no nie mogę uwierzyć, że mnie tu nie było już tydzień! Normalnie ten weekend miał być najgorszy ever, a dostarczył mi tyle wzruszeń i dobrej zabawy, że aż nie mogę w to uwierzyć :). Oczywiście mam nadzieję, że na dniach się wszystkiego dowiecie, bo postaram się to opisać najlepiej jak potrafię :). Dziś przychodzę do Was z postem, który miał się ukazać po południu,ale niestety znowu jak to u mnie, wyskoczyło coś nieplanowanego i dopiero teraz udało mi się dotrzeć na bloga. 

Dziś chciałabym poruszyć temat który pewnie dla wielu z Was wyda się nie do końca ciekawy, ale generalnie może to dotknąć każdą z nas. Zarówno osobiście, jak również wśród Waszych bliskich.  Mowa o znęcaniu psychicznym wśród młodzieży. Ciężki dla mnie temat, ale może przyda się komuś z Was.



Dobra umówmy się. Nigdy nie byłam jakoś super szczupła, nigdy nie byłam jakoś wybitnie wyróżniająca się z tłumu, ale też nigdy nie byłam lubiana przez rówieśników. Nie wiem z czego to wynikało. Być może wszystko skupiło się wokół faktu że jestem jedynaczką, a jak wiadomo (chociaż to nie prawda), że jedynacy są rozpuszczeni i wszystko mają. Nigdy nie byłam tak wychowywana i szczerze mówiąc nie mam pojęcia czemu tak się utarło. Na początku nie lubiły mnie koleżanki, zawsze z facetami miałam lepszy kontakt. Pewnie też temu, że akurat u płci przeciwnej miałam powodzenie, chociaż naprawdę nic nie robiłam w tym kierunku. Potem do koleżanek dołączyli koledzy, z którymi nie mogłam załapać kontaktu no i się potoczyło samo...Najpierw zaczęło się nie groźnie. Jakieś wyzwiska pod adresem mojej wagi czy ogólnie najpopularniejsze co może być ''jesteś głupia, brzydka itd.''. Z początku nie reagowałam, nie było mi przykro. Potem zaczęłam się załamywać. Zaczęłam robić wszystko żeby mnie zaczęli akceptować. Zaczęłam im robić zadania, pomagać na sprawdzianach. Nieraz zdarzało się tak, że żeby dali mi spokój i chociaż na chwilę mnie polubil, potrafiłam napisać 10(!!) zadań domowych dla 'koleżanek i kolegów'. O ile ocena była spoko, to był na chwilę spokój. Nie daj Boże jak poszło coś nie tak... wtedy to dopiero się zaczęło. Im byliśmy starsi, tym znęcanie było coraz gorsze. Jako tak nie przypominam sobie przemocy fizycznej, tj. nie pamiętam żeby ktoś mnie uderzył, chociaż u nas w klasie w stosunku do jednego chłopaka były takie przypadki. Zaczęły się wulgaryzmy i uwierzcie mi takie teksty, że w życiu ich tu nie napiszę. Miarka się przebrała, kiedy zaczęły pojawiać się groźby dotyczące mojej śmierci. Niestety, coś we mnie pękło i w moich rodzicach. Pierwszym krokiem  była oczywiście policja, a następnie kancelaria prawnicza.  Niestety bez pomocy dobrego prawnika nie było by tak łatwo. Została założona sprawa w sądzie, a ja przeniosłam się do innej szkoły. Co mnie nauczył tamten czas? Że na pewno nie warto pozwalać innym na wszystko i jak najszybciej podjąć kroki prawne. NIE WOLNO NIKOMU NAMI POMIATAĆ! Reagujcie, jeżeli widzicie że w Waszym otoczeniu ktoś jest krzywdzony psychicznie! Takie sytuacje naprawdę mogą doprowadzić do tragedii!
A Wy jak wspominacie okres szkolny?

2 komentarze:

  1. masakra, moja mała szkoła na wsi jednak była nastawiona przychylnie do każdego a dzieci były raczej miłe dla siebie. ja zawsze byłam puszysta i większa od reszty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a ja mieszkałam na wsi, a tu człowiek człowiekowi wilkiem od zawsze ;(

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger