Paleta rozświetlaczy z Wibo, czyli jak to jest mieć zielone policzki?

Witajcie w połowie tygodnia! 
Nie wiem jak u Was, ale u mnie coraz, coraz zimniej! Czuję w kościach, że na dniach spadnie śnieg i w końcu poczuję zimę! Dziś wpis może pośrednio połączony z zimą, bo dotyczyć będzie rozświetlaczy. Ba! Nie jednego, a sześciu! Jeżeli jesteście ciekawi, czy 6 kolorów za 20 zł może dać czadu, zapraszam na wpis!



Zacznijmy od tego, że mam dość mieszany stosunek do firmy. Trafiłam naprawdę na hity, ale coraz częściej niestety przytrafiały mi się kity, które nijak nie pasowały do moich wymagań. Masakrycznie rozmazująca się szminka, mega kruszący się cień, czy zerowo napigmentowane cienie, to tylko niektóre perełki. Oczywiście te rozświetlacze musiałam mieć, bo były popularne. Tak jest moi Państwo, blogerki często, a prawie zawsze działają pod wpływem emocji. Po prostu musimy mieć coś nowego i już! Nie zastanawiając się nawet, czy będzie nam to do czegoś potrzebne:). Tak było i tym razem, w przypadku tego produktu. Zamówiłam online, na promocji w Rossmannie, a po odebraniu produktu zastanawiałam się: co ja zrobię z tymi kolorkami? Przeca nie pójdę do radia z fioletowym limem na policzku! Oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych i paletka poszła w ruch!



Pierwsze standardowo od czego muszę zacząć to opakowanie. Nie czarujmy się, jest piękne! Zabezpieczone dodatkowo było holograficznym kartonem, który wyrzuciłam. Nie wiem jak Wy, ale ja kocham motyw holo! Nawet dzięki mojej kochanej Martusi sprawiłam sobie taki kalendarz, w którym zapisuje Wasze makijaże :). Po otwarciu pierwsze na co zwróciłam uwagę to fakt, że pojemność pojedynczego rozświetlacza jest jak dla mnie naprawdę spora. Wiadomo, że przy takich szalonych kolorach nie nawalimy nie wiadomo ile produktu, więc od razu pomyślałam, że wydajność będzie naprawdę w porządku. Każdy kolor umiejscowiony jest oddzielnie, więc podczas nakładania nie mieszamy ich ze sobą tworząc plamy. Oczywiście w środku kolejny raz mamy holo-trolo jak to mówi Zmalowana :). Kolory jakie znajdziecie to przekrój zielonych, fioletowych, niebieskich i różowych odcieni. Wszystko co chcecie!




Przyznam, że pierwszego kontaktu z rozświetlaczami nie wspominam zbyt dobrze. Pierwsze o czym pomyślałam to fakt, że są one pierońsko zbite, przez co większość produktu zostaje na pędzlu i nie da się go przenieść na twarz. Próbowałam różnymi pędzlami i niestety, bez zmian. Postanowiłam, że spróbuję wykorzystać je do makijażu oczu. Tam to dopiero poniosłam klęskę.. Dramat, masakra i klęłam w duchu, że w ogóle je kupiłam. Rzuciłam na dno szafy i leżały, aż do czasu konkursu, który organizowała marka. Chciałam zainspirować się makijażem, w którym wykorzystane były te rozświetlacze. Sięgnęłam do szafki i... popłynęłam!



Serio, nie wiem co się stało, ale wszystko zmieniło się o 180'! Nakładanie- bajka, pigmentacja- powala! Trwałość? Również nie mam jej nic do zarzucenia! Do makijażu, który pokażę Wam poniżej wykorzystałam 'Precious' i 'star dust'. Nie musicie się obawiać, tak naprawdę rozświetlacza nie robią na Waszej twarzy zielonej plamy, tylko robią delikatną poświatę, która pięknie odbija kolor. Poniżej wklejam Wam, jak prezentuje się na twarzy. Dajcie znać, czy lubicie taki efekt!


Znacie ten produkt?:)

12 komentarzy:

  1. Kolory kocham ale praca z nimi nie jest wcale łatwa... U mnie działają tylko w połączeniu z olejkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne rozświetlacze, ja mam dużą słabość do błysku i nigdy dobie nie żałuję rozświetlaczy

    OdpowiedzUsuń
  3. «Tak jest moi Państwo, blogerki często, a prawie zawsze działają pod wpływem emocji. Po prostu musimy mieć coś nowego i już! Nie zastanawiając się nawet, czy będzie nam to do czegoś potrzebne« ten cytat to 100% prawdy o moich zakupach! Cieszę się, że nie jestem sama :D
    Ta paleta kusi od dawna, Ale po tym zdjęciu i cudownej tafli - chyba się dłużej nie powstrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba ta paleta! Uwielbiam takie kolorowe rozświetlacze, tej jesieni często noszę właśnie zielony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Również często działam pod wpływem emocji - i ba nawet częściej jest później pytanie co ja do garnka włożę, bo tyle wydam aniżeli co z tym zrobię. Te rozświetlacze kusiły i mnie, jednak sobie odpuściłam :]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z rozświetlaczami nie szaleję, ale te faktycznie mają w sobie to coś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam szczerze, że ta paletka w ogóle mnie nie kusiła. Mam już kilka swoich ulubionych rozświetlaczy, po które sięgam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow jaki efekt, fajny na sylwestra :) Śliczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wolę klasyczne odcienie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger