Afryka w środku zimy?! To możliwe dzięki APN Cosmetics!

Cześć, czołem!
Jak to super, że dziś już czwartek, jeszcze jeden dzień do pracy i znowu wolne:). Uwielbiam takie tygodnie! Co prawda, w ogóle się nie mogę potem połapać co i jak, ale mimo wszystko lepiej odpocząć dłużej!
Dziś, w ten niezbyt przyjemny i ciemny dzień, chciałabym przenieść się z Wami do Afryki. Gorącej, parnej i ogólnie pełnej słońca. Jeżeli jesteście gotowi w taką podróż, zapinajcie pasy, zabierajcie kąpielówki i lecimy!


Ci, którzy są ze mną dobre parę lat na pewno pamiętają moje recenzje, dotyczące produktów tej firmy. Od samego początku, kiedy weszli na rynek wiedziałam, że ich kosmetyki mnie nie zawiodą i nie zawiodły. Dwie poprzednie serie które testowałam sprawdziły się świetnie i bardzo byłam zadowolona z ich działania. Na pewno najlepiej zapamiętałam fenomenalny zapach, którego nigdy wcześniej nie czułam w tego typu produktach do mycia. Seria Amazonia kojarzyła mi się z wilgocią i parną atmosferą, natomiast Karaiby przywoływały na myśl zapach soli z morskiej wody. Kiedy nadarzyła się okazja, że mogę znowu przenieść się w egzotyczne kraje w zaciszu swojej łazienki, zgodziłam się bez wahania! Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o pierwszym produkcie, który zaczęłam używać, a mianowicie o balsamie do ciała. Jak sie sprawdził, jak nawilżał i czy miał jakieś minusy? 


Pompko-fanki łączmy się! Jak tylko zobaczyłam, że ten balsam ma pompkę wiedziałam, że już go powoli kocham miłością szczerą. Uwielbiam, kiedy produkty są zaopatrzone w ten mały, ale jakże przydatny gadżet! Opakowanie jest naprawdę solidne. Plastik, bo plastik, ale ciężki, porządny. Nie da się go wygiąć w żaden sposób. Szata graficzna każdej serii jest piękna, ale Afryka najbardziej przypadła mi do gustu. Kojarzy mi się z wakacjami, gorącymi dniami, swobodą i luzem. Na opakowaniu znajdują się podstawowe informacje o produkcie takie jak jego nazwa, nazwa firmy, serii, skład, gramatura i kilka informacji od producenta. 


Cukierki nie znalazły się przypadkowo na zdjęciu. Produkt niesamowicie słodko pachnie! Co najlepsze, przywołuje mi niesamowite wspomnienia z dzieciństwa, bo pierwsze o czym pomyślałam po aplikacji to to, że pachnie on moją mamą :). Dosłownie! Konsystencja jest typowa dla balsamu. Niezbyt gęsta, ale nie ucieka przez palce, dość treściwa powiedziałabym. Produkt bardzo dobrze nawilża nawet moją niesamowicie suchą skórę i super się wchłania. Nie ma obawy, że ubrudzicie od niego ubranie i w ostatniej chwili przed wyjściem, będziecie musiały szukać czegoś innego :). Produkt mnie nie uczulił, nie podrażnił i szczerze mówiąc nie zauważyłam w nim żadnych minusów. Jest to super tani produkt, który nie jednej z ns przypadnie do gustu!

Jeżeli chcecie go zakupić, zapraszam: [klik]

Lubicie takie egzotyczne zapachy?:)

4 komentarze:

  1. Nie przepadam za słodkimi zapachami, ale balsamów i żeli pod prysznic to nie dotycz. Swoją drogą zjadła bym sobie dumle ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam że na opakowaniu są cytrusy a tu niespodzianka :) Balsamów u mnie ostatnio zatrzęsienie, ale może żel pod prysznic lub peeling by mnie skusiły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne zdjęcia! Mega zachęcający opis produktu, ja na razie mam całą serię z Douglas do wypróbowania - ach te zapachy świata :)
    Nie wiedziałam, że można jeszcze kupić Dumle aż mi się ochota na nie zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pompka to super rozwiązanie w takim balsamie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger