NOWA SERIA! 3 najlepsze podkłady z górnej półki, dla cery tłustej, naczynkowej i dojrzałej!

Witajcie kochani!
Już piątek, piąteczek, piątunio! W sumie ja ciągle się czuje jakbym miała dłuuuuugi weekend! Dziś w końcu przychodzę do Was z postem, który już dawno zapowiadałam na moim Instastory. Szczerze mówiąc, jestem tam prawie codziennie, więc serdecznie Was zapraszam!
Zaczynam na blogu nową serię, w której będę Wam pokazywać po 3 podkłady do każdej cery, z różnej półki cenowej. Doliczyłam się w mojej kolekcji ostatnio, że mam ponad 30 podkładów! Niektóre są kitami, ale niektóre naprawdę zasługują na kilka słów uznania! Oczywiście kity również zostaną tu opisane, bo czasem wydajemy naprawdę sporo kasy na rzeczy, które nie są tego warte. Dziś zaczynamy z produktami wysokopółkowymi. Do tej kategorii zaliczyłam podkłady, które kosztują powyżej 100 zł. Wydaje mi się, że zaliczenie ich do średniej półki cenowej byłoby dla niektórych z Was nie do końca dobrą kwalifikacją, ponieważ ta cena najnormalniej może być dla pewnej grupy osób za wysoka. Do średniej ceny zaliczyłam te, które kosztują od 50-100 zł, a do najniższej, te do 50 zł. O pozostałych kategoriach poczytacie niebawem, a teraz zapraszam na moje wysokocenowe hity podkładowe!



URBAN DECAY NAKED SKIN


WSTĘP
Zacznę od tego, że mimo wszechobecnych ochów i achów na temat marki UD, jestem dość sceptycznie nastawiona do ich produktów. Bazy pod cienie i same palety są dla mnie nijakie i szczerze mówiąc, żałuję wydanych pieniędzy. Koło tego podkładu 'chodziłam' naprawdę długo. Przeczytałam multum opinii, przeglądałam swatche, fora, testy na żywo i sama nie wiedziałam, czy brać, czy nie brać. Miałam świadomość, że do mojej cery on się nie sprawdzi,  ale wiedziałam, że wykorzystam go na innych dziewczynach. W końcu, kiedy już zdecydowałam się na jego zakup, to nie mogłam się zdecydować na kolor! O ludzie! Ile tam jest odcieni! Oczywiście nie chciało mi się jechać i sprawdzać na żywo jak wyglądają kolory, więc w ciemno postawiłam na odcień 4.0. Zdecydowałam się też po części na niego, bo wpada w żółte tony i kupowałam go w wakacje, więc wiedziałam, że większość dziewczyn jest dość mocno opalone. 

OPAKOWANIE
Produkt dodatkowo zabezpieczony był kartonowym opakowaniem, które od razu po otwarciu przesyłki poszło papa. Na opakowaniu znajdowały się podstawowe informacje, więc nic  specjalnego tam nie było. Sam podkład znajduje się w szklanym, solidnym opakowaniu. Szata graficzna bardzo prosta i klasyczna. Do opakowania dołączona jest pompka, która znacznie ułatwia aplikację.


KOLOR
Przyznam, że jak zobaczyłam go w realu, to aż stwardłam. Wyglądał jak kolor idealny dla dziewczyn, które całe swoje życie przeżyły w ciepłych krajach i już się zastanawiałam, dla kogo on jest idealny. Oczywiście jak zawsze z pomocą przyszedł mi mixer z Nyxa. UWAGA. Podkład w ciągu dnia niestety minimalnie ciemnieje, więc musicie rozjaśnić go ciutkę więcej niż Wam się wydaje. Kiedy ściemnieje pięknie stapia się z cerą.


KONSYSTENCJA
Niesamowicie lejąca! Przypomina mi może odrobinę Maybelline Affinitone. Okropnie brudzi gąbki i co najgorsze, ciężko się je potem dopiera. Podkład dosłownie wżera się w gąbkę i chce z nią zostać na zawsze. :) Tego typu konsystencja sprawia, że podkład jest naprawdę wydajny i wystarczy niewielka ilość, żeby pokryć całą twarz.

KRYCIE
Na szczęście można go stopniować. Wcześniej czytałam, że daje on naturalne wykończenie. Niestety, jeżeli przeholujecie, to zrobicie efekt maski, którego raczej chcemy uniknąć. Naprawdę trzeba z nim ostrożnie pracować i nie pakować na oślep warstwa po warstwie. Nałóżmy jedną, dajmy się mu 'wgryźć' w skórę i dopiero aplikujmy kolejne. Uzyskacie wtedy dużo lepiej wyglądający efekt. Generalnie 2 warstwy potrafią zakryć wszelkie przebarwienia, niespodzianki itd. Jedna, po wchłonięciu pięknie wyrównuje koloryt, ale cery problematyczne raczej nie uzyskają wymarzonego efektu.


DLA KOGO
Na pewno nie dla suchej cery. Na mojej twarzy nie sprawdził się wcale! Niesamowicie podkreślał suche skórki,a  po ok 2h nie miałam go praktycznie w ogóle na nosie. Idealnie za to sprawdził mi się u klientki z cerą bardzo tłustą. Dziewczyna obawiała się, że podkład nie wytrzyma, ponieważ do tej pory żaden nie sprostał jej oczekiwaniom. Na dodatek był to sierpień, więc afrykańskie upały nie odpuszczały. Zaaplikowałam dwie warstwy produktu, po czym przypudrowałam go pudrem matującym z Affect. Na drugi dzień dostałam wiadomość, że podkład trzymał się całą noc i czy mogę dać jej namiar na niego, ponieważ musi go mieć. Reasumując: posiadaczki tłustych i bardzo tłustych cer, powinny być z niego zadowolone. Ja teraz nie sięgam po nic innego, kiedy trafia mi się dziewczyna z właśnie taką cerą.

GDZIE I ZA ILE MOŻNA GO KUPIĆ.
Ja zamawiałam go na stronie Sephory i wtedy zapłaciłam za niego ok 190 zł/30 ml.
Obecnie znalazłam go również na I-perfumy, jednak tam cena uzależniona jest od odcienia ( im ciemniejszy, tym tańszy). Osobiście dla słowiańskiej urody uważam, że odcień 4.0 to jest naprawdę maksymalna granica na jaką możemy sobie pozwolić i to tylko wtedy, jak mamy mixer do rozjaśnienia.

TOO FACED BORN THIS WAY



WSTĘP
Podkład znałam z filmów Karoliny z kanału Stylizacje. Podejrzewałam, że skoro on pasuje Karolinie, która raczej ma inną cerę od mojej, to raczej u mnie się nie sprawdzi, ale mimo wszystko chciałam go wypróbować. Lubię produkty z TF, więc miałam ochotę przetestować również podkłady i sprawdzić, czy będę z nich zadowolona. Wybrałam odcień Light Beige, ponieważ stwierdziłam, że jest on na tyle uniwersalny, że bez problemu go albo przyciemnię, albo rozjaśnię. Również tu oczywiście wybrałam wszystko przez internet, bo nie chciało mi się jechać do Sephory :).

OPAKOWANIE
Nie wiem czy widzicie to na zdjęciu, ale ja jak zobaczyłam to opakowanie pierwszy raz, to stwierdziłam, że widzę na nim efekt mrożonego szkła :). Strasznie podoba mi się to w tego typu buteleczkach. Oczywiście opakowanie szklane, solidne, więc jak macie zespół niespokojnych rąk to uważajcie, bo łatwi go stłuc. Produkt aplikujemy za pomocą pompki, która nie zacina się, ani nie sprawia większych problemów.


KOLOR
Niestety, podobnie jak wcześniej, lubi on czasem ściemnieć. Nie jest to jakos mega widoczne, ale trzeba mieć to na uwadze rozjaśniając go, lub dobierając kolor dla siebie. Kiedy już idealnie traficie w potrzebny dla Was odcień, produkt pięknie stapia się z cerą.


KONSYSTENCJA
Zdecydowanie bardziej gęstsza i treściwa niż w przypadku UD. Nie przelewa się przez palce i dużo łatwiej jak dla mnie się go aplikuję. Oczywiście do aplikacji standardowo używam gąbeczki, więc nie wiem jakby się sprawdził, kiedy nakładałabym go palcem lub pędzlem.

KRYCIE
Widziałam po Karolinie, że daje on naprawdę mega krycie, ale standardowo możemy go budować. Przy pierwszej warstwie (jak dla mnie) efekt jest zadowalający, ale jak pewnie wiecie, ja raczej rzadko mam jakieś wykwity mocno rażące. Również też nie mam na twarzy sporo blizn, więc na codzień najbardziej zależy mi na wyrównaniu kolorytu. Przy dwóch warstwach podkład zakrywa nam absolutnie wszystko, nie robiąc przy tym przede wszystkim efektu maski.


DLA KOGO?
Niestety, znowu nie dla mnie :). Na skórze suchej już po kilku minutach podkreśla skórki i się bardzo szybko ściera. Super natomiast sprawdził się na klientce z cerą mocno naczynkową i mieszaną. Miałam podobną sytuację jak przy UD. Dziewczyna opowiadała mi, że była u wizażystki na studniówce i już po ilku godzinach nie czuła się komfortowo, bo naczynka zaczęły przebijać, a to jest jej ogromny kompleks. Po użyci tego podkładu i przypudrowaniu go transparentnym pudrem z Affect, klientka bawiła się całą noc i od razu zapisywała się na kolejny makijaż w przyszłym roku w lipcu :)

GDZIE KUPIĆ  I ZA ILE?
Ja zamawiałam go standardowo na stronie Sephora i zapłaciłam 159 zł/30  ml. Niestety na chwilę obecną nie znalazłam go taniej.

CLINIQUE SUPERBALANCED


WSTĘP
Akurat na ten podkład polowałam, chciałam mieć i tak naprawdę nikt nie skłonił mnie do jego zakupu :). Dużo słyszałam pozytywnych opinii więc pomyślałam, że może trafię na idealny podkład do cery suchej. Tym razem zdecydowałam się na jeden z jaśniejszych odcieni, bo wiedziałam, że i takiego koloru potrzebuję w kolekcji. Wybrałam odcień Silk Shell, który wpada w żółte tony.
OPAKOWANIE
Z przedstawionych powyżej to opakowanie spodobało mi się chyba najbardziej. Jest po prostu takie zgrabne, eleganckie, malutkie:). Dodatkowo produkt znalazł się w kartonowym, kolorowym opakowaniu, które przykuwało wzrok. Niestety produkt ma jedną wadę, a mianowicie- NIE POSIADA POMPKI! Oczywiście nie doczytałam, nie dopatrzyłam i teraz się denerwuje, bo jego aplikacja to masakra!
KOLOR
Jasny, który przypadnie do gustu nie jeden z Was! Posiada żółte tony. Idealnie wpasowuje się w koloryt cery i co najważniejsze, nie ciemnieje! Nie zauważyłam ani u siebie, ani u nikogo tego procesu. 
KONSYSTENCJA
Tutaj również mamy do czynienia z bardzo lejącą, przeciekająca przez palce strukturę. Na szczęście nie wpija się tak w gąbkę i bardzo łatwo ją z niego domyć.
KRYCIE
Uważam, że podkład bardzo dobrze kryje. 2 warstwy dają efekt, które zadowolą nawet najbardziej wymagające kobiety. 1 warstwa wyrównuje koloryt i daje naturalny efekt, natomiast przy dwóch możecie zakryć wszystko i uniknąć efektu maski.
DLA KOGO
Niestety, nie spisuje się zbyt dobrze przy cerze suchej ani tłustej. Daje radę przy cerze mieszanej, ale najlepiej sprawdza się u dojrzałych kobiet. Daje efekt wygładzenia, nie wchodzi w zmarszczki i nie podkreśla ich. Długo utrzymuje się na cerze, ponieważ testowałam go na mojej mamie i wiem, że była zadowolona z efektu. Przy cerze suchej, bardzo podkreśla skórki i wysusza, natomiast przy tłustej strasznie szybko się ściera.
GDZIE KUPIĆ I ZA ILE?
Ja zamawiałam go na stronie Sephory, za około 130 zł. Dziś znalazłam go na stronie iperfumy za 87 zł.
PODSUMOWANIE


Tak wyglądają moje typy. Niestety, wciąż nie znalazłam żadnego droższego podkładu, który sprawdzi się do cery suchej. Może Wy mi coś polecicie? :)

14 komentarzy:

  1. jestem posiadaczką cery suchej, sprawdza się u mnie double wear z Estee Lauder :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie trzy od dawna mam w planach ale najbardziej kusi mnie Born This Way :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam próbkę tego z Clinique i bardzo ładnie prezentował się na mojej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, ale masz kolekcję podkładów! Ja używam klasycznych podkładów tak rzadko, że celuję raczej w coś tańszego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam cerę suchą i latem i jesienią używałam podkładu Dr Irena Eris Provoke w wersji w liftingującej i sprawdzał się świetnie, teraz najchętniej sięgam po CC Lumene :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze, że nie miałam żadnego.

    www.natalia-i-jej-świat.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie z podkładami jest podobnie, też mam ich mnóstwo. Ten podkład z Too Faced wypróbuj na ich bazę Hangover i powinno być pięknie. Ja niedługo też będę wrzucała je recenzję plus pudru z tej samej serii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Howdy! I could have sworn I've been to this site before but
    after checking through some of the post I realized it's new to
    me. Nonetheless, I'm definitely delighted I found it and I'll be book-marking and checking back frequently!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja właśnie też chciałabym przetestować jakiś droższy podkład. Od dawna zastanawiam się nad Clinique, mam nadzieję, że uda mi się go kupić w 2018 roku :)

    http://nouw.com/flaviagutowska

    OdpowiedzUsuń
  10. Też mam suchą cerę, więc pewnie żaden by się u mnie sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Thanks for some other informative site. Where else may just I am getting
    that type of info written in such an ideal way? I've a
    undertaking that I am just now working on, and I've been at the glance out for such info.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja skóra jest mieszana, więc pewnie dla mnie mógłby się sprawdzić Clinique :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie najbardziej ciekawi trzeci i pierwszy:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger