Naturalna pianka oczyszczająca Cosnature. Jak się sprawdziła?
Witajcie :)
Jeju, nie mogę uwierzyć, że naprawdę za kilka dni Wigilia! Nie wiem, czy Wy też tak macie? Ja wczoraj ubrałam choinkę, popakowałam prezenty i zrobiłam stroik. W sobotę wieczór zrobię tylko potrawy i mogę świętować! A no i zapomniałam! Zrobiłam wczoraj paznokcie :).
Dziś odchodząc od tematyki makijażowej, która ostatnio dominowała na blogu, przerzucamy się na kosmetyki pielęgnacyjne. W tym wpisie chciałabym Wam opowiedzieć o pewnej piance, która przypadłą mi do gustu od pierwszego użycia. Za co ją cenie? Zapraszam na post!
Ci, którzy czytają mnie od dawna pewnie wiedzą, że na początku mojej przygody blogersko- kosmetycznej. Miałam baaardzo mieszane uczucia co do tego typu produktów. Najpierw nie umiałam znaleźć ideału, potem znalazłam, później go wycofali i ja zostałam z niczym. Od tego czasu w mojej łazience przewinęło się mnóstwo kosmetyków tego typu. Jedne były ok, drugie troszkę gorsze. Koniec końców nie mogłam trafić na ideał, który wprowadził mnie w początki piankowego świata :).
Pianka, jak to pianka :). Zamknięta jest w plastikowym opakowaniu z pompką. Standardowo miałam problem z nią podczas pierwszego użycia, ale potem wszystko działa jak należy. Szata graficzna prosta, wiosenna, przyjazna dla ok. Niech Was nie zmylą te niemieckie napisy. Na odwrocie mamy informację w języku polskim. Niestety karteczka jest z takiego tworzywa, że pod wpływem dotykania opakowania mokrymi rękami troszkę się zniszczyła i nie wygląda to zbyt estetycznie. Nie mniej jednak wklejam Wam informacje od producenta w naszym języku, żebyście mogli się zapoznać, dla kogo produkt jest przeznaczony. Zapach kosmetyku należy do moich ulubionych, jeżeli chodzi o pielęgnacje twarzy. Cytrusowy, energetyczny. Taki, który podczas porannej toalety budzi mnie do życia :).
Jeżeli chodzi o kolor, to jest to zwykły biały odcień. Pianka baardzo szybko rośnie na dłoni, przez co moim zdaniem jest wydajna. Używam jej od około 3 miesięcy, a prawdę mówiąc nie wyczuwam zmniejszenia jej ciężaru. Poniżej wkleję Wam również ważną informację od producenta bo wiem, że sporo z Was zwraca na to uwagę.
INFORMACJE OD PRODUCENTA*:
- naturalny zapach
- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- bez składników GMO
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczna
Kluczowe składniki:
- ekstrakt ze skórki cytryny ma właściwości antybakteryjne i antyseptyczne. Doskonale rozjaśnia przebarwienia naskórkowe, oczyszcza i orzeźwia skórę. Ściąga rozszerzone pory i wygładza mikrozmarszczki.
- ekstrakt z melisy lekarskiej skutecznie łagodzi podrażnienia oraz przynosi ulgę zmęczonej skórze, chroni ją przed działaniem wolnych rodników. Posiada właściwości regenerujące, uspakajające oraz odświeżające, chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
Tak jak wspomniałam, piankę używam podczas porannej toalety, ale także wieczorem przed prysznicem. Domywa wierzchnią warstwę makijażu, ale nie obędzie się bez micela. Wiadomo, to nie jest pianka do demakijażu i żebyśmy się dobrze zrozumieli :) . Uwielbiam z jej pomocą masować twarz w trakcie mycia. Produkt mnie nie uczulił, nie podrażnił, co w moim przypadku ostatnimi czasy jest na porządku dziennym. Nie spowodował żadnego wysypu na twarzy. Jestem bardzo zadowolona z produktu i jeżeli szukacie dla siebie oczyszczającej, super pachnącej i przede wszystkim nie drogiej pianki, to koniecznie musicie zajrzeć na tę stronę: [klik]
Znacie tę piankę?
Jakich produktów do mycia używacie?
Moja ulubiona :) właśnie ostatnio kupiłam kolejne opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńKolejny raz o niej czytam i kolejny raz mam ochotę poznać :)
OdpowiedzUsuńPewnie kiedyś się na nią skuszę, póki co mam zapas produktów do oczyszczania twarzy.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pianki, miałam z Nivea i UnderTwenty :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam zapas kosmetyków do mycia twarzy, ale ta pianka mnie bardzo ciekawi i mam nadzieję, że za jakiś czas ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać, a lubię pianki
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam jej używać :)
OdpowiedzUsuńmam tę piankę i bardzo ją lubię
OdpowiedzUsuńNie znam jej ;) ale myślę, że w okresie zimowym polubiłybyśmy się.
OdpowiedzUsuńTej nie miałam, ale zazwyczaj pinki były dla mnie za słabe w oczyszczaniu.
OdpowiedzUsuńHi colleagues, fastidious piece of writing and nice arguments commented at this place, I am
OdpowiedzUsuńactually enjoying by these.
Już dawno nie używałam żadnej pianki do twarzy, przerzuciłam się na żele. Mam wrażenie, że mają mocniejsze działanie oczyszczające :)
OdpowiedzUsuń