Must have zimy czyli o tym, jak niecałe 3 gramy uratowały mi usta.

Witajcie:)
Kto ma dziś weekend?:) Ja oczywiście nie, bo idę do szkoły;/. W sumie najbliższy wolny weekend i ogólnie wolny dzień zapowiada mi się na 30.10. Nie narzekam, to tylko 2 tygodnie;)
Dziś chciałabym Wam zaprezentować produkt, który naprawdę okazał  się dla mnie zbawienny w sytuacji, kiedy moje usta były naprawdę w TRAGICZNYM stanie!!





Mam kilka dość specyficznych punktów na swoim ciele, które przez 99% roku są przesuszone na maxa. Należą do nich pięty, łokcie i oczywiście usta. Jeżeli chodzi o pięty i łokcie to odpuściłam całkowicie walkę. Żaden produkt nie pomagał tak jakbym chciała, nic nie działało. Za pewne przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że mam nadczynność EDIT: niedoczynność tarczycy i niestety suchość skóry to jeden z jej objawów. Ust nie mogłam odpuścić. Uważam, że usta zarówno jak ręce są naszą wizytówką. Szukałam dłuuuuuuuuuuugo czegoś idealnego, aż w końcu na zakupy wysłałam... mojego chłopaka;). Powiedziałam mu: 'Kup mi coś na usta, bo już sama sobie nie daję rady'. Uwierzcie mi, że ten ból był nie do zniesienia!!!! Szczególnie jak jadłam coś kwaśnego albo ostrego. Na domiar złego jestem osobą, która notorycznie 'oblizuje' usta. (Nie, nie tak jak słynna Anastasia z '50 twarzy...', tylko bardziej jak taka Monia z Gronia:)). Poszedł i wybrał, chociaż przyznał się, że z 10 min. zastanawiał się co wziąć. Wybór był totalnym strzałem w 10!



Na początku pomyślałam 'Nivea? To nie może się udać'. Słyszałam o tych cudownych masełkach i innych specyfikach, które na dobrą sprawę nie dają nic. Postanowiłam się nie zniechęcać i spróbować. Zaczęłam malować nim usta codziennie po porannym i wieczornym prysznicu. Efekt pojawił się w ciągu kilku dni.



Opakowanie jest typowe dla tych klasycznych wersji produktów Nivea. Szata graficzna prosta, dominuje niebieski kolor, który na dobrą sprawę właśnie kojarzy mi się z ta firmą. Produkt zabezpieczony był dodatkowo kartonikiem, na którym widniało więcej informacji, ale niestety - zaginął mi w akcji:). Pomadka jest bezbarwna, ale bardzo ładnie pachnie. Nie jest to typowy zapach jak np. w przypadku kremu z tej firmy, ale jest naprawdę przyjemny dla nosa. Utrzymuje się jakiś czas. Jeżeli chodzi o jej smak (no co? zdarza mi się czasem liznąć:D), to również nie mam mu nic do zarzucenia. Pomadka nadaje się spokojnie pod błyszczyk czy szminkę.



Po kilku dniach moje usta były zupełnie nie do poznania! Zero suchych skórek, zero podrażnień, zero zaczerwienień. Przyjemnie nawilżone, bez uczucia ciągnięcia, spierzchnięcia i pieczenia. Uwierzcie mi, że jest to NAJLEPSZY PRODUKT jaki miałam w życiu. 
Co najlepsze, to wszystko możecie dostać za 10 zł:)


OCENA: 6!

A Wy jakich pomadek ochronnych używacie?;)

38 komentarzy:

  1. ja zdecydowanie polecam Carmexa w sloiczku :) Jest moim nr 1, pomógł mi z przesuszonymi ustami i suchymi skórkami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Używałam już najróżniejszych balsamów do ust, ale do klasycznej Nivei i hydro Care często wracam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam za to atopowe zapalenie skóry - do krwi pękające usta, skóra dłoni i kąciki oczu. Jako że kremy nie pomagają to smaruję pękające miejsca przeróżnymi balsamami . Mam ich setkę (dokładnie 101 :) ) i nie mam faworyta

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam za to atopowe zapalenie skóry - do krwi pękające usta, skóra dłoni i kąciki oczu. Jako że kremy nie pomagają to smaruję pękające miejsca przeróżnymi balsamami . Mam ich setkę (dokładnie 101 :) ) i nie mam faworyta

    OdpowiedzUsuń
  5. zaczyna sie .. ;p u mnie jeszcze dochodza suche dłonie ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Na mnie jakoś nie robi wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co jak co ale Nivea do ust jest ze mną kaażdej zimy

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam większych problemów z ustami, chyba, że nadejdzie ostra zima i zapomnę balsamu do ust.
    Aktualnie używam balmi, ale nie podbił on jakoś mojego serca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja używam Neutrogeny teraz i żadnych problemów nie mam :) również polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie rozstaje się z Carmexem tylko w sztyfcie :) w moim przypadku odkąd zaczęłam go używać, Nivea poszedł w odstawke :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja polecam zwykłą wazelinę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z chęcią zakupię powyższą pomadkę i spróbuję czy u mnie zadziała tak zbawiennie, gdyż także często mam spierzchnięte usta.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja cały czas używam rumiankowej pomadki z Isany, a gdy moje usta mają gorszy dzień smaruję je maścią z wit. A, która bardzo szybko je regeneruje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie króluje nadal EOS :P. Chociaż kończy się i nie wiem właśnie, czy wybrać kolejny, inny smak, czy znaleźć inny produkt :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię tę klasyczną pomadkę z Nieva ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. rzadko kiedy używam ale chyba czas zacząć

    OdpowiedzUsuń
  17. Z innej beczki: masz nadczynność czy niedoczynność tarczycy?
    Ja - niedoczynność i też masakrycznie suche łokcie, kolana, a dodatkowo jeszcze łydki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedoczynność, ale to niedoczynność wywołana podaniem jodu:)

      Usuń
  18. Pewnie będę nudna, ale wolę, by pomadka miała jakiś owocowy zapach albo coś :D No i oczywiście działała równie dobrze co ta ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie, że Ci podpasował, ja mam trochę zapasów i zakaz zakupów ;)) zima czas na zużywanie hehe

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger