Rozpieszczenie dla naszych ust i ich regeneracja po zimie.

Hej!
Jeju, nie mogę uwierzyć, że praktycznie od jutra zaczynają się Święta Wielkanocne! Niesamowicie szybko mi to przeleciało. Nie czuję jednak tej atmosfery, nie dekoruję mieszkania...jakoś nie mam inspiracji :). O ile na Boże Narodzenie miałam wszystko przygotowane, o tyle teraz nie mam żadnego pomysłu. W sumie święta spędzam u mamy, więc do domu wrócę praktycznie po nich:).
Dziś przychodzę do Was z produktem, który okazał się dla mnie niesamowitym ukojeniem praktycznie po moim drugim użyciu! Byłam w szoku i w sumie dalej jestem, bo gdyby mi ktoś to powiedział, to ciężko by mi było uwierzyć, że ten produkt naprawdę działa takie cuda! Jeżeli jesteście ciekawi o czym mówię i czemu aż tak się w nim zakochałam, zapraszam do czytania :).


Przyznam szczerze, że firmę NUXE kojarzyłam tylko i wyłącznie z olejkami do ciała i to tylko dlatego, że kilka razy mi się przewinęły na blogu i moja koleżanka mi o nich opowiadała. Sama nigdy wcześniej nie testowałam żadnych produktów z tej firmy. Bardzo się ucieszyłam, kiedy masełko wygrałam w rozdaniu u Ewelinki. Lubię testować nowości i chciałam się przekonać, co takiego ma w sobie ta firma, że dziewczyny ją tak bardzo lubią? 


Masełko, choć może bardziej balsam, znajduje się w okrągłym szklanym słoiku, zabezpieczonym kartonowym opakowaniem. Szata graficzna kartonika jest bardzo prosta, ale elegancka. Na opakowaniu znajdują się podstawowe informacje o składzie, pojemności, oraz kilka informacji od producenta. Szklany słoiczek jest dość ciężki, zakręcany zakrętką, na której widnieje korona (?) :)


Jeżeli chodzi o skład, to jak wiecie- nie mnie go oceniać. Na pewno rzuca się w oczy 'oil' praktycznie wszędzie. Z opisu producenta wynika, że możemy tam znaleźć również miód akacjowy, masło karite czy wyciąg z grejpfruta oraz że nie zawiera parabenów. Nie bijcie, ale praktycznie nigdy nie zwracam na to uwagi, czy jakiś produkt ma parabeny w składzie czy nie. Może dlatego, że nie robią mi one krzywdy? Albo może robią, a ja o tym nie wiem? Postaram się w sumie temu przyjrzeć, szczególnie jeśli chodzi o twarz. 


Konsystencja produktu wygląda na zbitą, ale jest tak miękka, że aż się zdziwiłam, jak wsadziłam palucha i praktycznie od razu dobiłam dna. Wystarczy minimalna ilość, żeby pokryć nasze usta, więc wydajność, to kolejny plus produktu. Zapach jest przepiękny! Kojarzy mi się z peelingiem do ust z Pat & Rub. Lekko cytrynowy, ale  z nutką słodkości. Naprawdę, połączenie idealne. 
Produktu zaczęłam używać po zimie, kiedy moje usta były naprawdę w opłakanym stanie. Miałam je tak zniszczone, że wokół nich zrobiła mi się praktycznie taka czerwona otoczka i chyba z tysiąc skórek. Używam na codzień matów, które niestety dodatkowo wysuszają usta. Posmarowałam na noc i rano już zauważyłam zmiany. Piekące zaczerwienienie praktycznie zniknęło! Po kolejnym użyciu zmniejszyła się również ilość skórek. Na chwilę obecną  nie wyobrażam sobie iść spać i go nie użyć. Po prostu, stał się moim uzależnieniem:)


Reasumując: jeżeli wszystkie produkty są tak dobre jak ten, to nie dziwię się, że kobiety tak szaleją za tym olejkiem. Jestem zakochana w tym masełku i na pewno kupię kolejne opakowanie!

Znacie produkty tej firmy?
Miała któraś z Was ten olejek?

14 komentarzy:

  1. Nie znam tej firmy :)
    Ależ kusisz tym balsamem. Chętnie bym wypróbowała na swoje usta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. sporo o nim słyszałam i dużo osób zachwala, pewnie w przyszłości się skusze by sama wypróbować, ale jeszcze nie miałam okazji :)

    zaczarowana-oczarowana.pl


    OdpowiedzUsuń
  3. nie znam tych kosmetyków, ale kusisz ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten balsam, sprawdza się u mnie wyśmienicie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama też próbowałam, dla mnie był ok, ale nie na tyle żeby kupić ponownie. Mimo, że wiele osób uwielbia:) Dobrze, że u Ciebie się sprawdził lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam szczerze, że w ogóle nie kojarzę produktów tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie znam i pewnie nie poznam, bo nie mam problemu z ustami :) u mnie po prostu świetnie sprawdzają się zwykłe pomadki ochronne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi się opakowanie z nutką elegancji ;)
    konsystencja i kolor jest jak dla mnie bomba ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie miałam nic z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Koniecznie muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam z tej marki płyn micelarny i byłam bardzo zadowolona :) Ogólnie mam zamiar więcej rzeczy wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger