Uczucie dyskomfortu czyli o tym, jak 'zakazane jabłko' powinno naprawdę być zakazane!
Witajcie!
Weekend i pogoda weekendowa rozwaliła mnie totalnie. Nie mogłam się nic w sobie zebrać, ciągle chodzę rozkojarzona i śpiąca... W ciągu kilkunastu minut spadło około 5 cm śniegu! Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam takich wielkich płatków! Nie powiem, wyglądało to fajnie ale współczuję tym, którzy w tym czasie prowadzili samochód! Znając mnie stanęłabym na środku drogi i czekała na słońce, które roztopi śnieg :D :).
Dziś, chociaż rzadko to robię, przychodzę z recenzją produktu pod prysznic, które używałam jakiś czas temu. Pewnie zastanawiacie się, co trudnego jest w recenzowaniu żelu pod prysznic. Trudnego nic:), ale to kosmetyk z tej kategorii, o której szczerze mówiąc nie bardzo co jest napisać. Okej, są jakieś super-hiper serie, które np.wchodzą czasem na rynek, jak choćby pianki z NIVEA, ale zazwyczaj żel jest żelem i 90% z nich ma podobne właściwości. Z tym produktem jest trochę inaczej, bo chociaż ma sporo zalet to posiada jedną wielką wadę, której nie jestem w stanie przeskoczyć.
Jeżeli chcecie się przekonać co tak strasznie mi w nim przeszkadza, zapraszam do lektury!
Kto jest ze mną od początków bloga, albo chociaż od kilku lat ten wie, że żele z Isany to był zawsze mój must have! Uwierzcie mi, że sama nie jestem w stanie policzyć, ile opakowań zużyłam. Pamiętam chyba każdą serię od zimowej, po wielkanocną, jak również klasyki, które stoją cały rok w Rossmannie. Firma Isana ma to do siebie, że posiada produkty na każdą kieszeń i co najważniejsze, nie są to jakieś buble, tylko naprawdę dobre jakościowo kosmetyki. Co wyróżnia ich żele pośród innych oprócz ceny? Moim zdaniem szata graficzna i zapach, ale o tym poczytacie w dalszej części posta.
Żel znajduje się w poręcznej, 250 ml butelce. Zamykanie na 'klik' jak chyba w przypadku wszystkich żeli z Isany jakie miałam. Klasyka. Na opakowaniu znajdują się podstawowe informacje od producenta, skład, pojemność oraz nazwa produktu i firmy. Super, że większość jest przetłumaczona na język polski bo o ile się nie mylę ( a jak się mylę to mnie poprawcie) Isana jest firmą niemiecką.
Wróćmy do szaty graficznej o której wspominałam wyżej. Nie wiem co Wy uważacie o designie, ale ja sądzę, że naprawdę ich produkty wyróżniają się spośród innych na półce. Są niesamowicie kobiece, przyciągają wzrok i zazwyczaj nawiązują do serii, do której należą. Tu mamy do czynienia z zakazanym jabłkiem, co można od razu zauważyć na opakowaniu. Jest to limitowana edycja, więc podejrzewam, że już nie traficie na niego w Rossmannie. Przechodząc do tego, na czym najbardziej się skupiam w trakcie wybierania produktów kąpielowych czyli zapachu mogę stwierdzić, że gdyby wyszły perfumy z tą nutą zapachową na rynek, to biłabym się o nie, jak niektórzy klienci o karpia w Lidlu. Zapach jest NIEZIEMSKI! Strasznie seksowny, intrygujący, kuszący, tajemniczy. Niby klasyczny, ale jest w nim coś niepowtarzalnego. Trochę obawiałam się, że skoro to jabłko, to będzie pachnieć jak kostka do WC albo odświeżacz powietrza, ale rozczarowałam się- oczywiście pozytywnie!:). Nawet w jego kolorze jest coś, na co warto zwrócić uwagę. Pod światło możecie zauważyć takie delikatne drobinki, które naprawdę kuszą. Tu nie mam totalnie nic do zarzucenia. Również konsystencja jest taka jaką lubię. Treściwa i gęstawa. Wszystko pięknie się zapowiada no nie? Do czasu...
Produkt fajnie się pieni i co najważniejsze, zostawia delikatny zapach na ciele. Nie nawilża jakoś specjalnie, ale też nie zauważyłam wysuszenia. To co mi do cholery w nim przeszkadza, skoro wszystko piszę w superlatywach!? Już tłumaczę. Żel mnie najprawdopodobniej uczulił!! Na początku nie zwracałam uwagi na niesamowite swędzenie skóry na łydkach. Produkt zaczęłam używać w okresie, kiedy można było sobie pozwolić na odsłonięte łydki i po prostu pomyślałam, że opaliło mnie ciut i stąd to swędzenie. Potem odstawiłam go na jakiś czas, zmieniłam na inny żel i nie dawno do niego wróciłam. Teraz oprócz nóg swędziało mnie absolutnie całe ciało! Na szczęście nie zmieniałam wtedy ani balsamu, ani płynu do kąpieli czy proszku więc mam pewność, że to jego wina. Dałam mu zapobiegawczo jeszcze jedną szansę, ale kiedy powtórzyło się to znów, musiałam się z nim niestety pożegnać.
Nie zrażajcie się do niego bo uczulił mnie! To, że u mnie wystąpiła taka reakcja nie oznacza, że u Was było by podobnie! Jest to pierwsza taka sytuacja, więc absolutnie nie skreślam firmy, tylko poszukam innej wersji zapachowej:).
Znacie ten konkretny żel?
Jakich produktów pod prysznic używacie?
Ps. po ostatniej relacji blogerek z wyprawy do Holandii zachciało mi się tam wyjechać chociaż na kilka dni przez wakacje!!! Jaki środek transportu polecacie? Myślałam o busie i nawet znalazłam ciekawą ofertę http://piatkabus.pl/, ale nie wiem czy takie rozwiązanie jest ok! Jeżeli któraś z Was podróżowała, to dajcie koniecznie znać!
Bardzo fajny post. Nie używałam nigdy żeli z Isany. :/ Słyszałam różne opinie o produktach tej firmy, jednak nic o żelach. Chyba kiedyś jakiś wypróbuję. :) Szkoda, że Cię uczulił. Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem, ale zostanę na dłużej. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jakbyś miała czas i ochotę wpaść do mnie to zapraszam. :)
http://olik1908.blogspot.com/
Ja już miałam naprawdę sporo rodzajów, ale dopiero ten zrobił mi kuku;)
UsuńWypróbować zawsze można:)
Dziękuję, że wpadłaś i miło, że zostajesz.
Na pewno Cię również odwiedzę :)
JA go mam i mnie nie uczulił. Coś musi być w nim czego Twoja skóra nie lubi
OdpowiedzUsuńMożliwe, niestety nie znam się na składach i nie jestem w stanie wykryć co to :)
UsuńTego żelu z Isany nie miałam, ale inny żel od nich mnie uczulił. Bij zabij nie pamiętam jaki to był zapach. Ale wiem że to właśnie od niego, bo gdy przestałam go stosować wszystko wróciło do normy.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, czyli pewnie w niektórych z nich coś jest, co przeszkadza kobietom!:)
UsuńKochana, mnie często uczula Sodium Chloride, które tutaj jest na drugim miejscu w składnie i tak samo jak Ciebie swędzenie zaczyna się od łydek, później całe nogi, czasami gdzieś jeszcze. Możliwe, że i u Ciebie to właśnie ten składnik uczula :)
OdpowiedzUsuńTeraz wiem, żeby go nie kupować :D
O jeju dzięki! Nigdy nie zwracałam na to uwagi, a teraz szczególnie się temu przyjrzę!:)
UsuńNie znam tego żelu, ale zapach jabłka i temu podobne nie trafia w stu procentach w mój gust, dlatego wiem, że sam zapach tego żelu by mnie denerwował :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie wiesz co ja mam to samo. Że sam zapach jabłka raczej średnio mi się podoba, ale ten zapach jest zupełnie inny <3 taki mega seksowny, a nie duszący jak np. jabłkowa kostka do WC :D
UsuńCzytam i ciągle pochwały, że nie miałam pojęcia, co może być z nim nie tak. Wielka szkoda, że Cię uczulił :( Ja żeli z Isany nie używałam, bo znalazłam swojego ulubieńca w żelach z Dove.
OdpowiedzUsuńO widzisz DOVE też lubię <3. Jaką najbardziej wersję lubisz?
UsuńNie znam tego żelu, ale nie zrażam się. Rzadko kosmetyki mnie uczulają.
OdpowiedzUsuńNo jasne, może akurat u Ciebie nic a nic się nie podzieje!:)
UsuńMimo, że żele tej marki jakoś dużo się nie pienia, ani nie nawilżają, jednak bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńBo je właśnie się lubi za to, że są :D:)
Usuńuwielbiam zapach tego żelu i mam sporo butelek w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńZapach jest cudowny to prawda <3
UsuńTeraz go właśnie będę używać. :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak u Ciebie się sprawdził:)
UsuńZapach jest super, mnie na szczęście nie uczulił, ani ten ani żaden inny limitowany Isany, a po nie sięgam zawsze jak tylko wejdzie nowy na półki.
OdpowiedzUsuńTe limitki są cudowne po prostu!
UsuńSzkoda, że mi się tak przytrafiło, bo naprawdę lubię ich produkty :)