Poszukiwanie idealnego podkladu- mission impossible! | BORN THIS WAY TOO FACED

Witajcie w  środę!
Już połowa tygodnia za nami! Macie jakieś plany na weekend? U mnie pewnie jak zawsze nic szczególnego nie będzie się działo. Może troszę magisterki, w niedzielę trochę bloga i zleci!

Dziś chciałabym Wam przedstawić pierwsze ( bo na głębsze przemyślenia mam nadzieję przyjdzie czas) wrażenie na temat podkładu Born This Way z Too Faced. Jeżeli jesteście ciekawe czy dał radę podczas pierwszych prób i co od razu zaczęło mnie w nim wkurzać- zapraszam na post!


Jestem Paulina i nie mogę dobrać swojego podkładu Tak jest! Właśnie takimi słowami mogłabym siebie opisać. Uwierzcie mi, że nie wiem, ile w tym roku przetestowałam podkładów. I tych droższych niedrogeryjnych i tych tańszych drogeryjnych i tak naprawdę żaden do końca nie spełnił moich oczekiwań. Dlaczego? Pewnie jesteście ciekawi czego oczekuję od podkładu. Nie oczekuję cudów, naprawdę. Chcę, żeby podkład dobrze krył, nie podkreślał suchych skórek, nie pomarańczowiał na twarzy i długo się trzymał na twarzy. Za dużo? Wydaje mi się, że nie.


Nigdy wcześniej nie wydałabym na podkład prawie 160 zł, ale powoli zaczynam wyposażać swój kuferek i szukam również idealnego pokładu dla dziewczyn, które maluje. Produkt nie wątpliwie wygląda elegancko, pięknie prezentuje się na toaletce. Słyszałam dużo dobrego o produktach TF i chciałam w końcu wypróbować na sobie, czy rzeczywiście dają one efekt wow! Oczywiście od razu po dostaniu przesyłki postanowiłam zaaplikować podkład na twarz. Od razu był 'strzał' w pysk, bo wybrałam sobie za ciemny kolor (brawo ja). Na szczęście mam miksery, dzięki którym od razu doszłam do idealnego koloru :). Nałożyłam podkład i czekałam...


Jako wierna fanka gąbeczek do podkładu, podkład nakładałam właśnie za pomocą gąbki. Nie lubię, nie potrafię i już oduczyłam sie aplikacji za pomocą pędzli, czy rąk.Pierwsza warstwa? Zero efektu wow.. No taka Bielenda powiedzmy za 20 zł w Rossmanie, ale przy drugiej warstwie...moc! Krycie 98%, zakryte przebarwienia, blizny i niespodzianki. Cera nieskazitelna ale.. no właśnie, jest to 'ale', które mi przeszkadza. produkt daje efekt maski, który niestety jest widoczny, a wzmaga się jeszcze bardziej wtedy, kiedy go przypudruję.. Nie wygląda to niestety zbyt fajnie..


Podkład nie podkreśla suchych skórek i utrzymuje się do 5h bez jakiegokolwiek uszczerbku. Zauważyłam, że na cerze mieszanej i tłustej sprawdza się dużo lepiej niż na mojej- suchej. 
Tak jak napisałam, jest to moje pierwsze wrażenie, będę testować i za jakiś czas znowu dam Wam znać. Może jeszcze coś w nim odkryję super:)


Znacie ten podkład?
Co możecie polecić z TF?

4 komentarze:

  1. Chciałabym go wypróbować. Ma jakiś aplikator cz wylewa sie go po prostu na dłoń (czy co kto tam używa) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten podkład bardzo dobrze i szczerze powiedziawszy byłam z niego zadowolona przy każdym stosowaniu. Wprawdzie dopiero, gdy wypracowałam sobie na niego metodę, ale jednak. Masz rację, że potrafi dawać efekt maski, ale u siebie zredukowałam to dzięki temu, że nakładałam go na lekki krem na bazie wody (podkład też jest na wodzie) i pudrowałam MicroSmooth z Sephora w dobranym odcieniu albo Mac StudioFix. Wyglądał wtedy rewelacyjnie! Sprawdź też czy masz mixer na odpowiedniej bazie (bo są dostępne dwie - wodna i olejowa), co może zmieniać trochę właściwości podkładu.
    Z dobrych podkładów na wielkie wyjścia polecam DoubleWear, jest naprawdę świetny. U mnie sprawdza się też Colorstay, chociaż nie wygląda na buzi tak pięknie i nie daje takiego krycia jak DoubleWear.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, może jeszcze spróbuję Twojego sposobu? A mixer mam ten klasyczny z Nyx, zerknę na skład jak to wygląda :) ELDW jest na mojej liście <3

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger