Płatki pod oczy, które są dla mnie zagadką.

Witajcie;)
Na szczęście nowy monitor już u nas. Jest ogromny! Dziwne wrażenie widzieć siebie na takim wielkim ekranie :D. Koniec końców obróbka filmów i zdjęć w takiej rozdzielczości to marzenie!
Dziś przychodzę do Was z postem o płatkach pod oczy, które były dla mnie od początku zagadką i nie wiedziałam, jak się za nie zabrać. Jeżeli jesteście ciekawi, co przysporzyło mi tyle trudności, zapraszam do czytania.



Jak wiecie, jakiś czas temu udało mi się nawiązać współpracę z firmą Orientana. Byłam bardzo zadowolona z tego powodu. Miałam możliwość wyboru dla siebie dwóch produktów, które chcę przetestować. Wybrałam maseczkę z Luffy azjatyckiej, o której pisałam Wam tu i płatki z naturalnego jedwabiu, o których chcę Wam właśnie napisać. 
Płatki zamknięte są w bardzo ładnym i przyciągającym wzrok opakowaniu. Narysowane wiśnie sprawiają, że produkt wygląda apetycznie i aż chce się go zjeść. Na opakowaniu znajdują się informację o nazwie firmy, produktu, sposób użycia oraz kilka informacji od producenta. W środku znajdowały się dwa płatki, z którymi miałam nie małą zabawę.



Producent bardzo dobrze opisał nam płatki i sposób ich użycia. Niestety, mój życiowy blondynkalizm sprawił, że nie mogłam sobie z nimi poradzić:D. Na czym polegał problem? Nie dostrzegłam na białym opakowaniu jedwabiu, który idealnie do niego przylegał. Skończyło się na tym, że na początku nakleiłam dwa niebieskie zabezpieczające płatki, żeby dopiero po chwili zorientować się, że coś jest nie tak:D. Na szczęście moja reakcja była natychmiastowa i płatki znalazły się na właściwym miejscu.
Produkt idealnie przylega do okolic oczu. Możecie z nim chodzić, tańczyć, biegać-wszystko co chcecie. Na plus wielki zasługuje fakt, że praktycznie płatki są niewidoczne! Jeżeli je dobrze nakleicie możecie normalnie w nich nawet zajść do sklepu i nikt się nie powinien zorientować :D. Ja mam jeszcze ułatwione zadanie, bo ubiorę okulary i wtedy już na 100% nikt się nie zorientuję, że mam coś naklejone w okolicach oczu. Płatki są bardzo nawilżone, prawie z nich cieknie! Po naklejeniu na twarz poczujecie przyjemny chłodek i ukojenie.


Produkt, zgodnie z zaleceniami producenta trzymałam 30 min. W międzyczasie zaczęłam czuć pieczenie pod oczami (tylko w tej okolicy). Nie wiem, być może było to spowodowane tym, że właśnie ta okolica jest najbardziej wysuszona i po prostu 'piła' produkt. Oprócz tego nie zauważyłam żadnego swędzenia czy innych reakcji alergicznych. Jeżeli chodzi o efekty, to na pewno zmniejszyły mi się zaczerwienienia pod oczami. Pewnie żeby zobaczyć bardziej spektakularne, musiałabym stosować produkt częściej. Jeżeli chcecie zobaczyć 'na żywo' efekt oraz moją walkę z produktem  to zapraszam jutro na kanał;)



Produkt możecie kupić: tutaj

Lubicie takie płatki?:)

10 komentarzy:

  1. Jeszcze nie stosowałam takich cudeniek. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam i u mnie super się sprawdziły

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe te płatki. No walka z tymi płatkami w Twoim wykonaniu musiała być na pewno śmieszna ;p Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam okazji uzywac ale przyznam, że mnie zaciekawily :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śmiesznie wyglądają, ale skoro działają to może wypróbuję ;) Ja mam z kolei zawsze problem z nałożeniem żelowych masek w płatach, zawsze sobie paznokciem rozerwę ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam okazji ich używać, ale wydają się być całkiem ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger