Pierwszy raz z metalicznym cudem + 1000 post!

Hej hej :)
Już środa, a jakby był wtorek;). Dziś mam specjalną okazję do świętowania blogowego bo uwaga... WŁAŚNIE DZIŚ PUBLIKUJĘ 1000 POSTA! Wow, ale zleciało za te 4 lata blogowania :). 
Wczoraj pokazywałam Wam mój świąteczny makijaż z użyciem kilku nowości. Jedną z nich był cień, o którym w dzisiejszej notce Wam napiszę kilka słów. 
Jeżeli chcecie poczytać o wielkim powrocie marki Constance Carroll, którą na pewno pamiętają nasze mamy- zapraszam na recenzję!


Szczerze Wam powiem, że kompletnie zapomniałam o tej firmie. Oczywiście jak byłam dzieckiem, to moja mama używała baaardzo często tych kosmetyków. Chyba najbardziej kultowym produktem był niewątpliwie puder. Nie wiedziałam, że wracają na rynek i pewnie nie miałabym o tym pojęcia, gdyby nie Event DermoFuture o którym pisałam Wam tutaj. 
Właśnie na tym spotkaniu miałam okazję spotkać przedstawicielkę Constance Carroll i dzięki upominkom, poznać markę bliżej. Chodzi mi po głowie pomysł zrealizowania makijażu tylko i wyłącznie tą marką i coś mi się wydaje, że wkrótce go zrealizuję. Dziś chciałabym się przyjrzeć metalicznemu cieniu, który również znalazł się wśród upominków. 


Nie miałam jeszcze okazji używać metalicznych cieni. Może w jakiejś paletce się przewinęły, ale skoro ich nie pamietam, to najwyraźniej nie zrobił na mnie efektu wow. Kolory zostały wybierane dla nas losowo, ale te, które dostałam bardzo mi się spodobały. Na zdjęciu widzicie elegancką, kobiecą śliwkę, a w kosmetyczce czeka na mnie jeszcze łososiowy raj:). Nie miałam okazji go jeszcze testować, więc dziś skupię się tylko na tym odcieniu. Produkt znajduje się w plastikowym opakowaniu. Mimo tego, że na pierwszy rzut oka opakowanie nie wygląda zbyt solidnie, po miesięcznym przechowywaniu go i transportowaniu stwierdzam, że nic się nie dzieje. Na wieczku możemy przeczytać o nazwie firmy i serii produktu. Denko opakowania informuje o wybranym odcieniu oraz dacie przydatności. Szata graficzna jest prosta i z tego co pamiętam nic się nie zmieniło logo firmy przez tyle lat. Wciąż widzimy królewską koronę.


Powtórzę jeszcze raz, że odcień aurora to piękna, mieniąca się śliwka. Wiedziałam, że taki kolor idealnie będzie współgrał z moją tęczówką. Najczęściej właśnie w makijażu sięgam po takie odcienie. Do wyboru mamy aż 10 kolorów więc wierzę w to, że każda z nas znajdzie coś dla siebie. Ja pewnie wypróbowałabym jeszcze chętnie odcienie Neptun i Uranus. Poniżej pokażę Wam jeszcze inne odcienie, które możecie wybrać spośród oferowanych.

Cena za pojedynczy cień jak dla mnie jest niska. Za niecałe 10 zł dostajemy spory, niesamowicie napigmentowany produkt, który pozwoli Wam stworzyć dzienny, jak również wieczorowy look. Zauważyłam, że najlepszy efekt daje wtedy, kiedy aplikujemy go palcem. Próbowałam nałożyć go pędzlem, ale niestety, efekt nie jest tak intensywny. Nie jest to dla mnie żadną przeszkodą. Cień mieni się na różne odcienie fioletu co sprawia, że makijaż daje wrażenie trójwymiarowego. Nie spodziewałam się po nim aż tyle, a dostałam sporo. Lubię być tak mile zaskakiwana. Produkt super się blenduje (palcem:)) i nie zauważyłam większego osypywania podczas aplikacji. Mogę Wam szczerze polecić te cienie. Jeżeli chcecie przyjrzeć się kolorom z bliska, zapraszam  tutaj.
Poniżej przedstawiam Swatche swojego koloru. Czyż nie wygląda pięknie?



Podsumowując uważam, że marka Constance Carroll ma swój wielki powrót. Nie wiem jak sprawdzają się ich pozostałe kosmetyki, ale na te cienie mam naprawdę sporą ochotę. Polecam każdej z Was przyjrzenie się bliżej ich ofercie. Wierzę, że nie zawiedziecie się i chętnie wdrożycie ich cienie do powiek do codziennego użytku.


Znacie te maluszki?:)

16 komentarzy:

  1. Kolor ma świetny fiolet jak najbardziej na plus, ja wybrałabym jeszcze coś w zieleni, lubię takie kolory.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczny kolor ;*;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Constance Carroll ostatni raz używałam z 13 lat temu :P
    Kolor jest przepiękny!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger