'To je kredka z Lovely. Tego nie zmyjesz!'
Witam :)
Środa, środa, czyli połowa tygodnia, czyli weekend blisko, czyli się cieszę :). Niestety, spędzę go na uczelni, ale pociesza mnie fakt, że w tym semestrze czekają mnie tylko 2 zjazdy i bye! Jeszcze potem tylko przeżyć ostatni semestr, obronę i waaaaaakacje :) Od uczelni, nie od pracy :)
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o kredce, która trafiła do mnie przez totalny przypadek, ale wiem, że jest najlepszą i chyba najtańszą, jaką miałam do tej pory. Jeżeli chcecie wiedzieć za co ją kocham i jednocześnie nienawidzę, zapraszam na wpis!
'Rossmann' i 'Promo'. Te 2 słowa powodują rewolucje na wiosnę i jesień wśród wszystkich Polek. Przyznam, że generalnie do tych wszystkich zniżek, obniżek, promocji itd. podchodzę dość sceptycznie, bo sama kilka lat pracuję w szeroko rozumianym handlu i wiem jak to jest. Niemniej jednak jestem kobietą, lubię się malować, maluję innych i czasem z czystej ciekawości idę zobaczyć co ciekawego znajdę w 'obniżonej' cenie tym razem. Oczywiście pominę dziś fakt wykradania sobie rzeczy z koszyków, przepychania itd. Skupmy się na tym, co do mnie trafiło i jak to się stało, że jest to tak cholernie dobre!
Kredki, kredki, kredki. Nie lubię kredek do oczu,tym bardziej nie lubię nimi malować linii wodnej. Oczy pieką mnie jak pieron i uważam, że samo wymalowanie linii wodnej bez roztarcia produktu było modne 100 lat temu. Oczywiście zdarzają się dziewczyny, które z przyzwyczajenia chcą tam mieć kredkę i już! Zawsze staram się delikatnie wytłumaczyć, że nie jest to do końca korzystne. Potem proponuję delikatne roztarcie i w 90% dziewczyny przyznają, że tak jest lepiej. Niemniej jednak, to one mają się czuć w tym dobrze, więc nigdy na siłę nie przekonuję do swojej racji. Szukałam idealnej czarnej kredki. Co znaczy idealna? Czarna- serio czarna. Nie ciemna, szara itd. czarna jak węgiel ma być i już! Przede wszystkim trwała, czyli ma przetrwać łzy szczęścia i wzruszenia na ślubie, deszcz, śnieg itd. Ma się ją łatwo rozcierać i fajnie, jakby nie trzeba jej było temperować, ale to mój prywatny kaprys. Podczas ostatniej promocji poszłam właśnie takiej poszukać. Między jedną napaloną na szafę Lovely dziewczyną, a drugą, wsadziłam zgrabnie rękę do kredek i szczerze nie patrząc nawet na kolory, wzięłam obie. Byłam przekonana, że biorę dwie czarne, a tu okazało się, że druga jest niebieska :|. Spuśćmy na to zasłonę milczenia, bo ta niebieska średnio się u mnie sprawdza i użyłam jej może raz.
Jak widzicie, kredka znajduje się w plastikowym, zwykłym opakowaniu. Założę się o 100 zł, że gdybym miała większy dostęp do szafy, a nie macała na łapu-capu, to w życiu bym po nią nie sięgnęła, bo umówmy się- szata graficzna raczej średnio przyciąga. Jak zauważyliście zapewne kredka jest wysuwana i z drugiej strony posiada gąbeczkę do rozcierania. Niestety, nie sprawdza się ona wcale,a wcale, bo jest niesamowicie twarda i praca z nią sprawia ból. Wolę do tej czynności używać pędzla. Konsystencja kredki jest żelowa. Przypomina mi troszkę serię, która kiedyś ( a może dalej jest) była dostępna w Avonie. Już po pierwszym swatchu w domu wiedziałam, że kredka będzie niesamowicie trwała i wiecie co? Nie myliłam się! Jezu przysięgam, nie da się jej zmyć! Moje oczy mega łzawią, kiedy na linii wodnej coś się znajduje i zazwyczaj wszstkie produkty które tam aplikowałam, nieestetycznie spływały. W tym przypadku nie dzieje się nic podobnego! Kredka twardo siedzi na swoim miejscu. Co najgorsze, nie zmyjecie jej przy pierwszym demakijażu! Wiem jak to brzmi, ale w akcie desperacji próbowałam ją myć nawet mydłem i wiecie co? Nie udało się! Produkt jest naprawde piekielnie trwały!! Dodatkowo, czerń to czerń. Nie ma półśrodków! Tak jak wspomniałam wyżej, granatowa kredka nie jest już taka super, więc nie poświęce jej osobnego wpisu.
Reasumując: polecam tę kredkę zarówno tym z Was, które malują się domowym zaciszu, ale również tym, którzy zajmują się makijażem profesjonalnie. Gwarantuję, że ten produkt utrzyma się na Waszych powiekach meeeega długo!!! Na dodatek, cena produktu jest śmieszna, bo BEZ PROMOCJI, kosztuje 4 zł!
Znacie te produkty?
Jakie kredki polecacie?
Dla mnie chyba za mocna ta pigmentacja :D
OdpowiedzUsuńDaje czadu!
UsuńNiezdzieralna :D
OdpowiedzUsuńA coś Ty :P
UsuńJa rzadko używam kredki.
OdpowiedzUsuńJa również sporadycznie :)
UsuńWitaj. Nie znam w ogóle .
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis ..ale jedno musze przyznać tez kiedyś używałam kredki bez rozcierania dobre kilka lat temu dopiero kiedy poszłam na makijaż u profesjonalistki ta przekonała mnie,że ta linia już nie jest modna i będzie wyglądać korzystniej jak ją rozetrze..no i od tamtej pory rozcieram
Rozejrze się za tą kredką ..😘😘pozdrawiam
Nie martw się, miałam to samo! :D
UsuńO proszę a takie niepozorne :)
OdpowiedzUsuńNo nie :D?
Usuńkredki, oj nie mój temat, bo nie używam już bardzo długo :p
OdpowiedzUsuńale przypomniało mi się: to je amelinium, tego nie pomalujesz :p
HAHAAH Z myślą o tym to pisałam :D
UsuńCena zachęca do spróbowania (wow), rzadko używam, ale warto mieć.
OdpowiedzUsuńKoniecznie sprawdź!:)
UsuńMam i ogólnie lubię ich produkty, ale tych kredek nie znałam! :)
OdpowiedzUsuńWarte uwagi :)
UsuńSłyszałam o niej wielokrotnie, ale niestety nie używam kredek do oczu ;)
OdpowiedzUsuńJa głównie tylko do zdjęć :)
UsuńTo jest nie do pomyslenia, że można kupić taki dobry kosmetyka za taką cenę :)
OdpowiedzUsuńNo nie? Nie wszystko musi kosztować 100 zł :D
UsuńJeśli nadaje się na linię wodną to muszę ją mieć bo na co dzień używam w tym celu eyelibera w słoiczku z bobbi brown.
OdpowiedzUsuńNadaje, tylko ciężko domyć :DD
UsuńKocham kredki lovely 💕💕💕 używam od wielu lat:)
OdpowiedzUsuńO to wiesz co dobre <3
UsuńA nie wydaja sie tak pro hihihi swietne kredki :D
OdpowiedzUsuńTaka tajemnicza jest :D
UsuńJa lubię brązową kredkę przy linii rzęs :D
OdpowiedzUsuńA wiesz, że jeszcze nie próbowałam :)
Usuń