W walce o lepsze włosy i skórę głowy, czyli moje zmiany w pielęgnacji po badaniu trychologicznym.

Witajcie :)
U mnie dalej życie na wariackich papierach.. Mam nadzieję, że niedługo się wszystko unormuje i będę mogła się Wam pochwalić wielkimi zmianami jakie powolutku zachodzą w moim życiu:). Niestety, wiążą się one z częstymi wyjazdami, a co za tym idzie? Fakt, że padam na pyszczek. Wczoraj zasnęłam o 22.00 i wstałam o 9.00 :). Brakowało mi chyba takiej regeneracji:). Korzystam z faktu, że mam kilka dni wolnych chociaż wiecie jak to jest jak kobieta ma wolne :D.

Dziś przychodzę do Was z postem o moim nowym, ulubionym szamponie, na który bym nawet nie zwróciła uwagi, gdyby nie moje badanie trychologiczne, które opisywałam Wam tutaj.
Jeżeli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdził i jakie zmiany wywołał, serdecznie zapraszam Was do przeczytania posta!:)


Pewnie zdziwicie się, dlaczego na początku notki napisałam, że nie zwróciłabym na niego uwagi. Z prostej przyczyny, jakoś firma Green Pharmacy z niczym mi się nie kojarzyła (no może tylko z wcierką z papryczką, ale jej nie używałam osobiście). Przyznam, że moje włosy były już w takim stanie, że postanowiłam, że cokolwiek każe mi zrobić z nimi trycholog to zrobię. Miałam już dość męczenia się z moją niesamowicie łuszczącą się skórą głowy, która nie dość, że przeszkadzała mi w życiu codziennym, to jeszcze zaczęła niesamowicie swędzieć i boleć. 


Badanie odbywało się w drogerii Natura, więc przy okazji kupiłam sobie szampon polecany przez Panią trycholog. Produkt znajduje się w plastikowej, ciemnej, ale przezroczystej  butelce. Możemy spokojnie zobaczyć ile produktu zostało. Szata graficzna prosta i typowa dla produktów GP. Na opakowaniu znajdują się podstawowe informacje takie jak: nazwa produktu, firmy, informacje od producenta, skład i pojemność. Buteleczka zakręcana, nie ma problemów z aplikacją. Dozownik działa bez zarzutu.


Wiecie co jest najlepsze? Że na mnie olej arganowy nigdy nie działał. Zazwyczaj czy to wcierany, czy w jakichś odżywkach powodował więcej szkód, niż pożytku. Zaryzykowałam i nie żałuję. Szampon ma idealny konsystencję. Niewielka ilość wystarczy, żebym mogła nim umyć swoje włosy, które jak wiecie są praktycznie po pupę. Ładnie pachnie, delikatnie, nienachalnie, ale jest to zapach przyjemny, który jeszcze przez jakiś czas wyczuwam na włosach. Dobrze domywa, nie podrażnia i nie uczula. Fajnie się pieni. Jedyne co mogę mu zarzucić to fakt, że bez dobrej odżywki strasznie ciężko po nim rozczesać włosy. Po prostu plącze ja i czesanie ich to droga przez mękę. Na szczęście można nałożyć odżywkę na włosy (nie na skalp!) i po problemie.


Szampon stał się moim wybawieniem. Nie dość, że łojotok się zmniejszył ( nie zniknął całkowicie, ale jesteśmy na dobrej drodze), to jeszcze skóra zdecydowanie mniej mnie swędzi. Nie pojawiają się na głowie żadne nowe krostki i zaczerwienienia. Mało tego! Przedłużył mi świeżość włosów! Nie muszę ich teraz myć 3-4x w tygodniu, tylko max 2x! Może wydaje Wam się to śmieszne, że nie chce mi sie myć włosów, ale u mnie ten zabieg z suszeniem i prostowaniem zajmuje naprawdę sporo czasu..
Osobiście jestem bardzo zadowolona z szamponu i mogę go polecić każdej z Was!

CENA: ok. 7zł (!!)

Znacie te szampony?
Co możecie mi polecić z Green Pharmacy?

10 komentarzy:

  1. Radziłabym podchodzić do szamponów z takim składem z dystansem, bo przykładowo substancje typu SLS, SLES, ALS, Sodium Myreth Sulfate: "Powodują przesuszenie skóry, zaburzają wydzielanie łoju i potu, upośledzają czynności gruczołów apokrynowych, podrażniają skórę, wywołują świąd i wypryski. Przyczyniają się do powstawania plam, guzków zapalnych i cyst ropnych (w tym prosaków). Szczególnie szkodliwie działają na skórę dzieci, niemowląt oraz na skórę w okolicach narządów płciowych. Powodują podrażnienie oczu i zapalenie spojówek. W razie dostania się do jamy nosowej, np. podczas mycia powodują nieżyt nosa. Przenikają ze skóry do krwi wywołując działanie ogólne. Ulegają kumulacji w ustroju. Są metabolizowane w wątrobie. Uszkadzają układ nerwowy i układ odpornościowy skóry. Obniżają stężenie estrogenów, mogą wzmagać niekorzystne objawy menopauzy. Wcierane w piersi i narządy płciowe mogą indukować nowotwory i uszkadzać spermatogenezę oraz owogenezę. Uszkadzają osłonki włosów powodując łamliwość i rozdwajanie włosów.". Dziwię się, że pani poleciła Ci taki szampon :/ Na swędzącą skórę głowy pomogło mi właśnie odstawienie tego typu szamponów i łupież nie powraca od 1,5 roku (no chyba, że wymyję włosy przygodnym szamponem z SLS w składzie) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też właśnie się dziwię, że Pani trycholog poleciła taki szampon... No, chyba, że to był trycholog marki Green Pharmacy ;)

      Usuń
  2. ja na szczęście nie mam problemów ze skórą głowy, ale całkowicie zgadzam się z Chocolate&Chocolate. Sama mimo zdrowej skóry głowy wybieram szampony, które nie mają aż tak dużo wynalazków choć one mi nie przeszkadzają.

    zaczarowana-oczarowana.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam wersję nagietkową bodajże i nie sprawdziła się u mnie :'(

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdroszczę badania skóry głowy, już od dawna mi się marzy,ale niestety jest dość kosztowne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam na wstępie, że nie znam tego szamponu. Jestem rożnie nastawiona do nowinek do włosów. Co nowego testuje to i tak wracam do poprzedniego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wypróbować, bo sama mam problemy z głową... dziwnie to zabrzmiało, chodzi mi oczywiście o skórę głowy :D Może ten szampon okaże się moim wybawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. zazdroszczę badania skóry głowy ;) sama chętnie bym się mu poddała

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrząc na cenę, to warto się skusić :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger