PIELĘGNACJA CIAŁA I WŁOSÓW. | PILOMAX | SENELLE | EMOLIUM I INNE

Cześć!
Ale mi zleciał dzisiejszy dzień :). Dopiero teraz udało mi się na spokojnie usiąść do komputera! Widzę, że wczorajszy post bardzo przypadł Wam do gustu ( za co dziękuję :*), dlatego dziś lecimy z kolejnym tematem!
Zapraszam Was na wpis, w którym przedstawię produkty, które towarzyszą mi w codziennej pielęgnacji włosów i ciała. 



Umówmy się, produktów do pielęgnacji ciała i włosów mam zdecydowanie mniej. Nie wiem z czego to wynika. Spoko, spoko, o ciało też dbam! Podobnie jak wczoraj przedstawię wam krótką charakterystykę włosów i ciała żebyście miały chociaż minimalny obraz tego, z czym borykam się na codzień. 

CIAŁO
Jeżeli chodzi o moje ciało, to uwierzcie mi, nie należy ono do najłatwiejszych. Nie mówię tu o kilku nadprogramowych kilogramach, bo to jest w ogóle temat rzeka :). Miałam na myśli bardziej fakt, jak zachowuje się moja skóra. Zacznijmy od tego, że mam na max przesuszoną skórę wszędzie, ale apogeum tego przesuszenia występuję gdzie? Ano na łokciach i kolanach. Chyba większość z nas boryka się z tym problemem. Kolejną moją bolączką są rozstępy i cellulit wodny. Pewnie się zdziwicie czemu pisze o takich rzeczach, jak przecież sporo blogerek i vlogerek wizualizuje sobie w głowie, a potem przedstawia swój idealny (nierealny) świat :). Ja taka nie jestem i nie będę udawać, że nie wiem co to cellulit, rozstępy i inne normalne problemy każdej z nas :) Najwięcej 'czerwonych kresek' mam na ramionach i biuście.


WŁOSY
 Moje włosy również nie należą do najłatwiejszych w obsłudze. Mam je już piekielnie długie i uwierzcie mi, że nie mogę się doczekać ślubu, żeby w końcu je ściąć do połowy pleców co najmniej! Końcówki standardowo rozdwojone, włosy wysokoporowate, puszące się jak pieron. Do tego MEGA WIELKA łuszczyca na skórze głowy, co wygląda krótko mówiąc nieestetycznie i szpetnie.


SMAROWANKO


Uwielbiam wszystkie maziajki, balsamy, kremy i wszystko co łatwo się rozsmarowuje i przede wszystkim pięknie pachnie!
- Niewątpliwie idealnie sprawdza się na chwilę obecną u mnie balsam z Senelle. Przyznam, że nie wiedziałam, że naprawdę polubię go od pierwszego użycia! Zapach, przywołuje mi dzieciństwo. Od razu po zaaplikowaniu mam wrażenie, że moja skóra jest niesamowicie gładka i nawilżona. Linia Summer, idealnie opisuje jego konsystencję i zapach <3.

- Masło z Naturaive to produkt, który ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwie do plusów należy zaliczyć fakt, że pozostawia skórę naprawdę miękką i nawilżoną. Niestety, nie mogę znieść do końca jego zapachu, który kojarzy mi się z zepsutymi owocami... Jeżeli jesteście w stanie to wytrzymać, to warto po niego sięgnąć, bo działa mega!

- Olejek z Eveline aplikuje zazwyczaj na przesuszone kolana i łokcie. Nie brudzi i dość szybko się wchłania. Przynajmniej nie jest tłusty, jak inne produkty tego typu. 


ROZSTĘPY 


Nie czarujmy się. Nic nie działa na pstryknięcie palcem, więc nie ma produktu 'cud' ( a szkoda :)).
O ile jeszcze jestem w stanie tolerować rozstępy na nogach, bo najzwyczajniej w świecie są mniej widoczne, o tyle te na rękach i ramionach i dekolcie, są dla mnie kłopotliwe.
- Olej z Equilibra dostałam na spotkaniu blogerek w Styczniu br. Dłuuuugo, długo go nie używałam, ale jak zobaczyłam jak to paskudnie wygląda, postanowiłam walczyć! Stosuję go dwa razy dziennie. Na początku obawiałam sie, że będzie zostawiał plamy, ale wchłania się błyskawicznie! Nawet jak się spieszę do pracy i muszę się szybko ubierać, to nie obawiam się, że po aplikacji zostaną mi plamy.

- Krem z Montibello jest dla mnie numerem 1 szczególnie jeżeli chodzi o uda! Mam wrażenie, że naprawdę stan skóry w tym miejscu polepszył się zdecydowanie. Skóra stała się bardziej napięta i jędrna.


ZDZIERANIE


O ile na twarz boję się aplikować mocnych zdzieraków, o tyle na ciało uwielbiam ich używać. Cukrowy scrub z Naturativ przyszedł do mnie wraz z balsamem, którego zapachu nie mogę znieść. W przypadku tego produktu, sytuacja ta diametralnie się zmieniła. Produkt pięknie pachnie,a  na dodatek super zdziera to, co niepotrzebne:). Wielkie opakowanie posłuży Wam na pewno na baaaardzo długo!

WŁOSY


- Paczka z Pilomax dotarła do mnie stosunkowo niedawno, ale już zdążyłam zabrać ze sobą kilkukrotnie pod prysznic szampon. Umówmy się, to nie jest tylko moje zdanie, bo włosów po kąpieli sobie sama nie czeszę z prostej przyczyny- nie daję rady. Zazwyczaj robi to moja mama albo M. Tym razem nawet moja mama zauważyła. że włosy zdecydowanie lepiej się rozczesują i nie plączą, tak jak w przypadku innych szamponów.

- Emolium to szampon, który poleciła mi Pani w aptece, ktora najwidoczniej na niczym się nie zna :). Po nim miałam zapomnieć o mojej łuszczycy i cieszyć się nawilżonym skalpem. Nic podobnego nie miało miejsca :). Szampon dobrze domywa, ładnie pachnie, ale nie spełnia podstawowej funkcji tj. nawilżenia. 

- Szampon z GP robił cuda przez dłuższy okres na mojej głowie, ale chyba już przestał działać :(. Niestety nie daje rady z moim skalpem i jak tylko zdenkuję to opakowanie, to powiem mu 'papa'.


ODŻYWKA 

Niezawodna, najlepsza, o której dokładnie pisałam tu [klik]
 
A POD PRYSZNICEM...


Ile ja już miałam żeli pod prysznic, to jeden Pan Bóg wie! Ten pokochałam za piękny, morski zapach. Naprawdę mam wrażenie, że po prysznicu z nim czuje się jakaś pobudzona, ale i odprężona :). Mam do niego również balsam do ciała, ale używa go moja mama i też jest nim zauroczona. Podobno super pachnie i daje uczucie ochłodzenia co w te upalne dni, jest niezbędne :)

Tak wygląda moja pielęgnacja :)
A czego Ty używasz? :)

 
 


 

 

6 komentarzy:

  1. Nie znam żadnego z tych kosmetyków.
    Mi by się więcej kosmetyków uzbierało, bo używam kilku żeli na przemian i balsamów/maseł też.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz częściej widzę ciekawe kosmetyki Dermofuture, ten żel wygląda ciekawie.
    Moja aktualna pielęgnacja w skórcie:
    - włosy: olej - oliwa z oliwek, szampon Pilomax wax na zmianę z Biolave, maska Pilomax z henną na zmianę z aloesową tej samej marki, żel do loków Sebastian Potion 9, serum na końcówki GlissKur, raz na jakiś czas peeling cukrowy z zieloną glinką DIY
    - ciało: żel pod prysznic Vianek, balsam do ciała Palmer's (OMG jak on cudnie pachnie) i co jakiś czas peeling kawowy z olejem DIY :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie ten szampon z Green Pharmacy okazał się 'za bogaty' i bardzo szybko przetłuszczał mi włosy :( a Tangle Teezera musze odstawić- strasznie rozdwajają i łamią mi się końcówki.
    Na rozstępy mam olejek z Mamas :)- dobry podobno jest 'peeling ziołowy Jadwigi'. Do kąpieli olejek z evree, a później balsam Vazeline.
    Do włosów używam Radical, a na końcówki olejek monoi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo nie miałam jeszcze okazji poznać kosmetyki Naturaive

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam żadnego z tych kosmetyków ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie szampony z GP się nie sprawdzają niestety.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger