Najlepsza ochrona dla ust, podczas jesiennych dni!

Witajcie w nowym tygodniu!
Wiem, że wiele z nas się przed tym broni ( w tym ja), ale jesień zbliża się do nas nieubłaganie. Nawet ja pisząc ten post leżę pod kocykiem, ale łapki mam zimne, bo niestety muszą szaleć na klawiaturze. Nie wiem czemu tak jest, ale jest: lato, lato, lato, a potem strzał w pysk i jesień!
No cóż, przyrody nie przeskoczysz. Nie mówię, że jesień jest zła! Wita nas pięknymi barwami, możemy sobie pozwolić na dodatki, które 'wypada' nosić tylko o tej porze, ale też wymaga od nas duuuużo większej troski o pielęgnację cery, ust i skóry. Dziś, chcę Wam przedstawić produkt za kilka złotych, który jest ABSOLUTNYM MUST HAVE w torebce każdej z nas!
Jeżeli chcesz wiedzieć za co cenię tę pomadkę ochronną, zapraszam na post!


Gdybym miała wybrać kilka miejsc na swoim ciele, o które zdecydowanie dbam za mało i nie przywiązuję wagi do ich pielęgnacji, to na pierwszym miejscu umieściłabym usta, potem stopy. No nie wiem dlaczego tak jest! Owszem, jeżeli chodzi o stopy, to zrobię sobie raz w tygodniu peeling (...), ale o peelingu ust to przypominam sobie tylko wtedy, jak robię zdjęcia pomadek na bloga, czyli wyjątkowo rzadko. Moje usta niestety są również dość newralgicznym miejscem na mojej twarzy. Mają pełno blizn wokół konturu, są suche, spierzchnięte, popękane. Jedyne co mogę powiedzieć o nich pozytywnego, to zdecydowanie mają piękny, pełny kształt!


Jeżeli czytacie mnie dość regularnie, to pewnie większość z Was wie, że miałam do tej firmy dość dużo dystansu i raczej nie byłam zainteresowana ich produktami. Powoli, bo powoli przekonuje się do nich i wiem, że naprawdę mają perełki w swoim asortymencie! Jedną z nich, jest właśnie opisywana dziś przeze mnie pomadka Hydro Care z SPF 15. 
Pierwszy raz pomadkami z NIVEA zaraził mnie Mirek. Pamiętam, jak kiedyś wprowadziliśmy się do naszego mieszkania i niestety, nie byłam przyzwyczajona do miejskiego ogrzewania. Usta bolały mnie niemiłosiernie! Pękały jak oszalałe, a ja mogłam zapomnieć o jedzeniu kwaśnych i ostrych rzeczy, bo od razu po dotknięciu ich ustami, pojawiały się łzy w oczach. Mirek widząc jak cierpię poszedł do Natury i ogarnął mi moją pierwszą pomadkę ochronną z Nivea. Wiem, że pisałam Wam o niej wpis, ale nie mogę go niestety znaleźć. Nic dziwnego, jak wpisów na blogu jest już prawie 1000!:)


I tym razem nie było inaczej. Zaczęła się jesień, usta zaczynały robić się coraz gorsze, więc M. postanowił kolejny raz zaopatrzyć mnie w ten mały NIEZBĘDNY gadżet. Produkt znajduje się w niewielkim, błękitnym, plastikowym opakowaniu. Oczywiście był również zaopatrzony kartonikiem, ale niestety go wyrzuciłam. Na opakowaniu znajdują się podstawowe informacje o firmie, nazwie produktu, gramaturze i składzie. Pomadka jest wysuwana i naprawdę sporo znajduje się jej w opakowaniu. Szata graficzna prosta- typowa dla tej firmy. Bardzo spodobało mi się to, że produkt zawiera SPF15. Pomadki zaczęłam używać od razu po jej zakupie. Standardowo, tu nic się nie zmienia. Zapach jest typowy dla Nivea, smak również. Konsystencja treściwa i tłusta czyli taka, jaką najbardziej lubię w pomadkach ochronnych. Nie wchłania się w usta, tylko tworzy warstwę ochronną. Może na początku jest to dość 'upierdliwe' uczucie, ale przy ukojeniu jakie daje uwierzcie mi, można wszystko wytrzymać! Przysięgam, że wystarczą trzy użycia, żeby Wasze usta zostały doprowadzone do stanu, który pozwala Wam na normalne funkcjonowanie.


Miałam różne produkty ochronne do ust. Z tych wyższych i niższych półek cenowych, ale takiego czadu jak daje ta pomadka za ok. 10 zł, to nie przeżyłam z żadną inną :)! Totalny niezbędnik dla każdej z nas!

A Ty?
Jak chronisz swoje usta?






INNE WPISY Z PRODUKTAMI FIRMY NIVEA:

26 komentarzy:

  1. Mi kiedyś klasyczna pomadka z tej firmy również uratowała usta, które były mega popękane :/

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię te sztyfty, ale do pielęgnacji znam lepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam pomadki Nivea. Tej jeszcze nie miałam. Teraz mam taką granatową (ciemno niebieskie opakowanie) i jestem zachwycona. Te pomadki bardzo dobrze nawilżają usta. Podoba mi się to, że maja tłustą konsystencję. Jestem ich fanką.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tą granatową miałam i to właśnie od niej zaczęłam przygodę z tymi produktami :)

      Usuń
  4. Lubię pomadki Nivea, dobrze się spisują. Bardzo polubiłam kiedyś wersję Shake.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zdecydowanie najbardziej lubię EOSy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię pomadki Nivea :) Często sięgam po nie jesienią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. miałam ją kiedyś, ale bez rewelacji była, obecnie mam brzozową z Sylveco i bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam kiedyś, ale nie byłam z niej zadowolona. Szczerze mówiąc to rozczarowała mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię ochronne pomadki Nivea i jeszcze dobrze sprawdza się u mnie Isana Intensiv :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie moja ulubiona. Zawsze muszę mieć chociaż jedną w domu :) Ostatnio podczas promocji zaopatrzyłam się w 3 egzemplarze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Nivea miałam kilka pomadek (tych zapachowych) i każda była inna pod względem ochrony i konsystencji (i oczywiście zapachu, koloru). Z wszystkich najbardziej przypadła mi do gustu wersja truskawkowa, była naprawdę niezła, więc pewnie kiedyż do niej wrócę. Teraz mam "owoce leśne" i jest taka sobie, bardzo mało chroni, dlatego zdecydowanie wolę Carmexy. Chociaż ta wersja, którą Ty masz, wydaje mi się być dobrym nawilżaczem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju truskawkowa też był super ;)
      Carmex używa mój M. :)

      Usuń
  12. trzeba będzie przetestować, bo już niestety suchość na ustach zaczyna doskwierać :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz;)
Chętnie odwiedzę Twój blog:)
Nie toleruję jednak spamu i określenie"obserwujemy?" powoduje u mnie nerwicę;)

Jeżeli mój blog Ci się podoba-zaobserwuj
Jeżeli Twój spodoba się mi-odwdzięczę się tym samym:)

Copyright © 2016 zakochana w kolorkach , Blogger